artykuł z Focusa

Piłkarski fach wymaga nie tylko rozwijania wydolności płuc i mięśni ud. Za tym, jak współczesny piłkarz zachowuje się przez 90 minut na boisku, stoją coraz częściej psychologia i nauki ścisłe.
 Współczesna nauka o futbolu bada nie tylko pozycje na boisku. Profesorowie i doktorzy nauk humanistycznych ustalili na przykład, że na decyzje sędziego ma wpływ sposób, w jaki dopingują zawodników kibice. Humaniści badają futbol z punktu widzenia historii, płci, ekonomii, różnych szkół filozofii i prawa. Ekonomiści ustalają wpływ wyników meczów na notowania giełdowe firm, które sponsorują drużyny piłkarskie. Inżynierowie budują urządzenia do wirtualnego treningu, które pomagają piłkarzom ćwiczyć każdy element swojej sztuki. A sami piłkarze? Na treningach nie tylko rozgrzewają się, biegają za piłką po boisku i słuchają odpraw trenera, który rozrysowuje na tablicy ustawienie przeciwnika. W krajach, gdzie futbol jest religią i megabiznesem, piłkarze uczą się poprawienia widzenia peryferyjnego, ćwiczą jogę i pilates albo wizualizują najbliższy mecz.
Na ich rzecz działają wyspecjalizowane oddziały naukowców. Najsłynniejszy taki oddział powstał w Mediolanie, przy klubie AC Milan, we współpracy z Microsoftem. Każdy piłkarz tego klubu ma dzięki wysiłkowi naukowców swój dokładny profil, uwzględniający takie szczegóły jak wydolność płuc, procent tkanki tłuszczowej w organizmie oraz silne i słabe strony psychiki, a nawet informacje o tym, które mięśnie uaktywniają się najbardziej, gdy szykuje się do skoku.
Dzięki naukowej opiece laboratorium z Mediolanu Paolo Maldini grał zawodowo w piłkę w wieku 41 lat, choć niegdyś uważano, że wtedy co najwyżej można pooglądać futbol w fotelu przed telewizorem, uważając, żeby nie przesadzić z piwem i chipsami. To naukowcy z  Mediolanu uznali, że David Beckham nie straci nic ze swojej sportowej wartości nawet w wieku 38 lat, bo jego płuca mają możliwości rozciągania się równe płucom wytrenowanych 20-kilkulatków. Coś zupełnie przeciwnego wykazały badania innej gwiazdy klubu z Mediolanu – Andrija Szewczenki. Klub, kierując się twardymi danymi, a nie sercem, sprzedał ukraińskiego gracza w roku 2006 do Chelsea, inkasując przy okazji 30 milionów euro. Gdyby w Londynie mieli laboratorium takie jak Milan, pewnie by Szewczenki nie kupili. Naukowcy mieli rację – w  Chelsea Szewczenko zgasł.
 Współczesny piłkarz musi świadomie pracować z poczuciem własnej wartości przez całą karierę. Nauczyć się radzić sobie z negatywnym myśleniem, poznawać swój organizm, by wiedzieć, kiedy przychodzą momenty zmęczenia i dekoncentracji. Umieć wprowadzać się w stan zrelaksowanej gotowości. Inteligentnie i błyskawicznie przetwarzać dane ze środowiska, odfiltrowując potrzebne od nieistotnych. Wiedzieć, jak błyskawicznie zrelaksować ciało, kiedy np. leży na trawie, bo medycy udzielają mu pomocy po faulu. Rozumieć, że błędy są nieuniknione, i wiedzieć, jak sobie z nimi radzić. Także jak radzić sobie z  poczuciem winy po nieudanym zagraniu. Piłkarz jest wyspecjalizowanym „bolidem Formuły1”, tyle że organicznym. I tak jak bolid może liczyć na pomoc całego sztabu „mechaników”. W idealnym zespole piłkarskim, zdaniem brytyjskiego psychologa sportowego Billa Beswicka, powinno znaleźć się miejsce dla co najmniej trzech specjalistów od umysłu piłkarza: psychologa sportowego, człowieka od porad życiowych i dodatkowo jeszcze life-coacha. Oprócz nich dla dobrostanu piłkarza powinni pracować m.in. dietetyk i fizjolog, specjalista od biomechaniki, trener fitness, sztab medyczny etc.
Poniżej link do pełnego artykułu

Komentarze