cud w Valencii

   Mecz pomiędzy Levante a Realem powinien jak najszybciej przejść do historii. Królewscy znowu zagrali źle. Niby próbują, niby się starają, niby coś rozgrywają, niby stwarzają sobie okazje, ale... W ich grze ciągle coś jest nie tak, a mecz na Ciudad de Valencia był tego potwierdzeniem.
   Jak to się często zdarza, Real jako pierwszy stracił bramkę. Nastąpiło to w 57` a "sprawcą" okazał się Baba. Na wyrównanie musieliśmy czekać raptem kilka minut. Sergio Ramos pokazał co to znaczy nosić kapitańską opaskę. Była 61` meczu. 1:1 po niemrawej grze. 
   W 69`nastąpiła tak bardzo oczekiwana przez niektórych kibiców zmiana. Morata wszedł na boisko i patrząc na to z perspektywy czasu, było to mistrzowskie zagranie. Ale po kolei. W 86` El Zhar wyprowadził Levante na prowadzenie. Na trybunach zapanowała radość, ale w 4 minuty później to kibice Los Blancos unosili ręce do góry. Gol! Morata!!! 
   W doliczonym czasie gry nastąpił cud. Cristiano Ronaldo w 94` dał Realowi jakże upragnione zwycięstwo. Portugalczyk tak się ucieszył z bramki, że zdjął koszulkę za co sędzia pokazał mu żółtą kartkę. Tyle, że to już nie miało żadnego znaczenia. Koniec meczu. 3:2 dla Realu, a tak niewiele brakowało...

   Skład Realu: Lopez - Arbeloa, Varane, Ramos, Coentrao (59` Marcelo) - Khedira, Modric, Di Maria, Isco (69` Morata), Ronaldo - Benzema (79` Jese)

Tak ze zdobycia wyrównującego gola cieszył się kapitan Sergio Ramos.
szczęśliwy Morata

Komentarze