Schalke 04 - Real Madrid

   Real do Gelsenkirchen przyjeżdżał z mieszanymi odczuciami. Raz, że to lider ligi hiszpańskiej, z genialnymi piłkarzami z Cristiano Ronaldo na czele, a dwa, że Królewscy nie lubią i nie umieją grać na niemieckiej ziemi. Na 25 meczów wygrali tylko 1 i odnieśli bodajże 8 remisów. Było więc czego się obawiać. Jak się jednak szybko okazało - niepotrzebnie. 
   Gry Karim Benzema w 13` strzelił pierwszego gola dla Realu, chyba nikt się nie spodziewał, że właśnie rozwiązał worek z golami. Dla Królewskich rzecz jasna.
   Do przerwy goście prowadzili 2:0, choć po strzale Draxlera S04 powinno mieć jedno trafienie na swoim koncie. Ale Casillas zachował się fenomenalnie i instynktownie obronił strzał z bliskiej odległości. 
   W 52` na listę strzelców wpisał się Ronaldo. Portugalczyk wreszcie mógł odetchnąć z ulgą - wcześniej zespół niemiecki uratowała poprzeczka. 5 minut później Benzema podwyższył na 4:0. Piłkarze Schalke byli coraz bardziej sfrustrowani. 
   W 69` Bale zdobył swoją drugą bramkę, a w 89` również Ronaldo zanotował dublet, za co mógł podziękować Benzemie. Chwilę wcześniej Francuz mógł podać do Portugalczyka, ale zdecydował się na oddanie strzału. Spalony i tym samym marzenie o zdobyciu hat-tricka na gorącym stadionie rywala legło w gruzach.
   Gola na osłodę zdobył były zawodnik Realu Huntelaar (91`) i trzeba przyznać, że była to ładna bramka. Szkoda Ikera, który był bez szans przy tej petardzie i, który zatrzymał się na imponujących 952 minutach bez straty bramki. To klubowy rekord. 

   Trio Benzema-Bale-Cristiano Ronaldo zdobyło jak do tej pory 70 goli.

Komentarze