starcie gigantów

   Z niczym została też święta katalońska krowa, czyli Barcelona. W pierwszym meczu w Barcelonie również padł wynik 1:1, natomiast w rewanżu na Calderon, gola na wagę zwycięstwa i awansu do półfinału zdobył już w 5' spotkania Koke.
   Jak się odwraca losy meczu pokazali zawodnicy Chelsea. Pierwszy mecz przegrali z kretesem w Paryżu z miejscowym PSG 3:1. W rewanżu mało kto na nich stawiał. A jednak. Kto jak kto, ale Mourinho umie zmotywować i ustawić zespół. 
   Londyńczycy wygrali 2:0 (bramki Schürrle w 32' i Ba w 87'), a Paryżanie mogą mówić o pechu. Zabrakło Ibry (kontuzja), a 100 % okazji nie wykorzystał Cavani. Inna sprawa, że PSG grało tak, jakby awans już miało w kieszeni, a mecz miał się wygrać sam. To Chelsea bardziej zależało na wygranej i to było widać. 

   Widać też było brak Cristiano Ronaldo (kontuzja) w meczu przeciwko BVB. Pierwsze spotkanie Królewscy pewnie wygrali 3:0, natomiast w rewanżu przegrali 2:0. Hm, zwykle na niemieckich boiskach przegrywają 2:1. Cóż, może byłoby inaczej, gdyby Di Maria wykorzystał w 17' spotkania rzut karny. Może.  

Komentarze