Prawie jak awans.

   Kto by się tego spodziewał? Amerykański soccer w niczym nie ustępował portugalskiemu futbolowi. Ba! Momentami był lepszy, szybszy, przyjemniejszy dla oka. Tylko ze skutecznością gorzej. Gdyby Bradley strzelił do pustej bramki, Portugalia nie podniosłaby się z kolan i już byśmy jej nie zobaczyli. A, że piłka została wybita i losy meczu potoczyły się jak się potoczyły...
   Początek spotkania dobrze ułożył się dla Portugalczyków, mocno przetrzebionych kontuzjami. Już wiadomo, że tak czy siak Mundial zakończył się dla obrońcy Realu Madrid Fabio Coentrão. Na boisku najwcześniej zamelduje się w połowie lipca. 
   5 minuta spotkania i gol dla Portugalii, która bardzo potrzebowała punktów, jeśli dalej myślała o pozostaniu w Brazylii. Strzelcem bramki został Nani. Na odpowiedź Amerykanów musieliśmy czekać aż do 63' (byłoby wcześniej, gdyby Bradley trafił). Piłkę do siatki zapakował Jones. W 81' niezniszczalny Dempsey pokazał dlaczego to on nosi kapitańską opaskę. 2:1 dla Jankesów - Portugalia jedzie do domu! Ale nie! Cristiano Ronaldo pokazał dlaczego jest wielki. W doliczonym już czasie gry podał do Vareli, a ten wyrównał stan meczu na 2:2! Amerykanie długo nie mogli uwierzyć w to, co właśnie zobaczyli. Zasłużyli na 3 punkty, na awans do 1/8, a tak sprawa pozostaje jeszcze otwarta, chociaż są w zdecydowanie lepszej sytuacji niż ich rywale. Tak na dobrą sprawę do szczęścia potrzebują jedynie remisu z Niemcami, którym również pasuje remis. Przy takim wyniku bez znaczenia będzie wynik drugiego meczu pomiędzy Ghaną a Portugalią. 

USA - Portugalia
2:2

Nani 5'
Jones 63'
Silvestre Valera 95'

Dempsey 81'
trochę przedwczesna ta radość

Komentarze