CR7 gromi Elche, Milan ledwo remisuje z Empoli

   Real Madrid nie zwalnia tempa. Tym razem na własnym stadionie rozgromił Elche 5:1, choć przegrywał od 15' po strzale Albacara z rzutu karnego. Pięć minut później wyrównał Bale, a od 28' mogliśmy oglądać popis gry Cristiano Ronaldo. Portugalczyk czterokrotnie pokonywał bramkarza rywali, z czego dwukrotnie z rzutów karnych, z których jeden był co nieco wątpliwy. 
   Co jednak było najbardziej istotne, w bramce Królewskich po raz pierwszy w sezonie pojawił się Navas. I trzeba przyznać, że spisywał się bez zarzutów; niewiele brakowało by obronił rzut karny. Zmiana w obsadzie bramki nie była jednak spowodowana urazem Ikera, a decyzją trenera.
   Real zagrał mądrze, choć nie oszukujmy się, Elche to nie jest jakiś wielki przeciwnik. Nie mniej jednak miejmy nadzieję, że kryzys z początku sezonu został już zażegnany i Królewscy będą wygrywać z wyraźną przewagą bramek.

Real - Elche
0:1 Albacar 15' k
1:1 Bale 20'
2:1 Ronaldo 28' k
3:1 Ronaldo 32'
4:1 Ronaldo 80' k
5:1 Ronaldo 92' 

    W zupełnie innym nastroju jest były podopieczny Ancelottiego, a obecnie także trener, Filippo Inzaghi. Jego Milan ostatecznie zremisował z Empoli 2:2, choć przez większość czasu wydawało się, że piłkarze Superpippo nie wywiozą z Carlo Castellani ani punktu.
   Pierwszego gola stracili w 13' spotkania, a drugiego niecałe 10 minut później. W 43' kontaktowego gola zdobył Torres, który zadebiutował w Milanie w poprzednim spotkaniu z Juventusem. Wyrównujące trafienie zaliczył Honda. Miało to miejsce w 57'. 
   W 86' zawodnik gospodarzy Valdifiori zobaczył drugą tego dnia żółtą, a następnie czerwoną kartkę, lecz piłkarze Rossonerich nie potrafili wykorzystać tej przewagi i mecz zakończył się podziałem punktów.
   Przykro mi to pisać, ale Milan zagrał słabe spotkanie. Momentami (szczególnie w pierwszej połowie spotkania) ich gra wyglądała po prostu fatalnie, popełniali głupie błędy i podobnie jak Real, mieli problemy przy stałych fragmentach gry. Nie potrafili też wykorzystać nadarzających się okazji, o czym świadczy to, że pierwszy strzał w światło bramki padł w mniej więcej 34'. 
   Torres i Honda - uratowali Milan przed blamażem. 
    Filippo Inzaghi ma o czym myśleć.

Komentarze