horror w Madrycie

   Real Madrid po pasjonującej walce z Schalke 04 przegrał na Bernabeu 3:4, ale dzięki wygranej 2:0 w pierwszym meczu awansował do dalszej fazy CL. Do katastrofy było jednak blisko. Ale po kolei.
   Królewscy pierwszego gola stracili już w 20' spotkania. 5 minut później wyrównał Ronaldo, który ostatnio ma spore problemy z pokonywaniem bramkarza rywali. W 29' doszło do wymuszonej zmiany w drużynie gości. Za Choupo-Motinga wszedł Sané. Mniej więcej w tym samym czasie żółtą kartkę zarobił CR7 za brzydki faul na rywalu. 
   W 40' Huntelaar podwyższył na 2:1 (przy biernej postawie Khediry), lecz znowu wystarczyło 5 minut i Cristiano Ronaldo zdołał wyrównać. Portugalczyk ponownie zdobył bramkę głową. Do przerwy zatem zawodnicy obu 11 schodzili przy wyniku 2:2, co chyba można uznać za małe zaskoczenie. Trzeba jednak oddać, że Niemcy postawili gospodarzom trudne warunki gry.
   W 52' za sprawą BigBenza Królewscy wreszcie wyszli na prowadzenie. Jak kibice Los Merengues mieli w pełni zasłużone pretensje do gry zarówno Bale'a jak i Ronaldo - choć głównie do tego pierwszego - tak do gry Francuza nie ma co się czepiać. Karim nie tylko strzela ważne gole, ale także rozgrywa i w pełni poświęca się dla drużyny.
   Szczęście zmienne jest. Kilka minut i oto znowu mamy remis. 3:3, a autorem gola został Sané. Chwilę wcześniej żółtą kartkę dostał Coentrão, a w obu drużynach doszło do zmian. Za Högera wszedł Goretzka, natomiast Ancelotti - co jest warte odnotowania - zdecydował się na podwójną zmianę i tak po długiej absencji spowodowanej urazem na murawie pojawił się Modric. Tym samym zmienił zmiennie dziś grającego Khedirę (Niemiec mógł również zdobyć gola), za Coentrão z kolei wszedł Marcelo.
   W 81' i 83' obaj trenerzy dokonali ostatnich zmian - Uchida wszedł za Barnettę, a Nacho zluzował zmęczonego Arbeloę. Minutę po tym Huntelaar strzelił swoją drugą bramkę tego wieczoru. Natomiast już w doliczonym czasie gry Neustädter otrzymał żółtą kartkę.
   Co tu dużo pisać. To zawodnicy Schalke 04 byli drużyną bardziej nastawioną na zwycięstwo i w pełni zasłużyli na powyższy wynik. Momentami Królewscy pozwalali im naprawdę na wiele, co w konsekwencji skończyło się jak się skończyło. Raz czy dwa Ikera ratowała poprzeczka albo zwykłe szczęście. Real grał nieco ospale, choć chwilami pokazywał się z naprawdę dobrej strony i w pamięci kibiców odżyły wspomnienia z ostatniego spotkania z S04.
   W tej chwili trzeba mieć nadzieję, że mecz z Schalke wybudzi drużynę z letargu. Do katastrofy zabrakło naprawdę niewiele, a tego kibice długo by im nie wybaczyli. Schodzących z boiska Los Merengues i tak pożegnała solidna porcja gwizdów.



 Skład Realu na to spotkanie: Casillas - Coentrão (58' Marcelo), Varane, Pepe, Arbeloa (83' Nacho) - Isco, Kroos, Khedira (58' Modric) - Ronaldo, Benzema, Bale

Komentarze