3 niedojdy

   W zakończonym już sezonie piłkarskim 2014/15 Madryt, Marsylia i Mediolan dały ciała na całej linii. Szczerze powiedziawszy nie wiem, który z nich był najgorszy i okazał się największym rozczarowaniem.
   Pierwsza niedojda - Real Madryt. Królewscy mieli wszystko, aby ponownie pokazać Europie kto jest najlepszy ze wszystkich. I co? Potknęli się na ostatniej prostej i sprezentowali ligę oraz Puchar Króla największym rywalom. Mieli obronić trofeum wywalczone rok wcześniej w Lizbonie - tymczasem pozwolili, by słaby Juventus zagrał w wielkim finale w Berlinie. Z szumnie zapowiadanych 6 pucharów wygrali 2 - Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwa Świata. Dobre i tyle. Aha, Ronaldo znów został Pichichi sezonu i dostał Złoty But.
   Winni? Wszyscy bez wyjątku. Ale głowę za porażkę straci przede wszystkim Ancelotti. Hiszpańskie dzienniki już od paru tygodni wieszczą jego rychły koniec. Mówi się, że może wrócić do AC Milan, do klubu, w którym święcił największe triumfy. Jedno jest pewne - Włosi przyjęliby go z otwartymi ramionami.
   Największym błędem trenera było wystawianie niemal ciągle tej samej 11. Jedynie kontuzje albo nieprzewidziane zdarzenia zmuszały Włocha do korekt w składzie. Dzięki temu - jak ktoś to ładnie określił - Kroos dojechał do końca sezonu na pustym baku. Szkoda Hernandeza, który gdy dostawał szanse, to nie zawodził. To on wprowadził Real do półfinału CL. W przyszłym sezonie ponownie będzie Czerwonym Diabłem, Real raczej nie zdecyduje się na jego wykupienie. 
   Z Królewskimi może się pożegnać Cristiano Ronaldo. Podobno Portugalczyk jest rozczarowany sezonem i podobno PSG jest gotowe wyłożyć za niego 125 mln euro, co uczyniłoby go najdroższym piłkarzem w historii. Już widzę minę Barcelony i te komentarze... 
   Druga niedojda - Olympique Marsylia. Każdy sezon w wykonaniu OM rozpoczyna się tak samo - przez pierwsze kilka kolejek pozostaje liderem aż przychodzi zadyszka i... Do końca grudnia 2014 OM pewnie zasiadała na fotelu lidera, miała kilka punktów przewagi nad resztą stawki, była niepokonana na własnym terenie. Przyszedł styczeń i tak jak Real, nastąpiła zmiana w wykonaniu. Okey, część winy można zwalić na Puchar Narodów Afryki i kontuzje czołowych piłkarzy. Faktem jest, że kilka razy Bielsa wahał się między młodym 16-latkiem a młodym 17-latkiem, bo nikt inny nie był w stanie grać. Krótka ławka i brak piłkarzy mogących przesądzić o losach spotkania zrobiły swoje. Do tego doszło rozluźnienie w szeregach... Olympique potrafiła wygrywać do 80-90 minuty, kiedy nagle nie wiadomo z czego goście zdobywali wyrównującą bramkę albo rzutem na taśmę zapewniali sobie 3 punkty. OM to chyba jedyna drużyna, która nawet gdy przegrywała, to miała większość czasu posiadania piłki. Tylko co z tego?
   Klub nie ma jakiś wielkich funduszy na wzmocnienia. Już wiadomo, że odchodzi Ayew, który nie dogadał się w sprawie przedłużenia kontraktu. Gignac może wyemigrować do Rosji, gdzie dołączyłby do Valbueny, Bielsa z kolei jeszcze nie zadecydował o swojej przyszłości. A ta jakoś nie wygląda różowo.
   Grudniowy lider zamienił się w klub finiszujący na 4 miejscu, co daje awans do europejskich pucharów, ale tych z niższej półki. A mogła być mistrzowska feta...
   Trzecia niedojda - AC Milan. To się dopiero nazywa "sukces" - po raz drugi z rzędu nie awansować do europejskich pucharów i grać tak katastrofalnie, że aż żal patrzeć. To jeszcze lepsze "osiągnięcie" niż to, co Real i OM osiągnęły wspólnie. Ale czemu się dziwić? Na ławce trenerskiej zasiadł Inzaghi, który rok wcześniej pracował z Primaverą AC Milan. Doświadczenie? Uwielbiam Superpippo, ale to niestety za wysokie progi dla niego. Powinien wzorem Zidane'a przez rok popracować u boku doświadczonego trenera, a dopiero potem trenować jakąś drużynę. I to niekoniecznie od razu z topu.
   Naprawdę mi go szkoda, ale będzie lepiej dla wszystkich jak odejdzie. I tak miał szczęście, że nie wyleciał wcześniej. Przywiązanie kibiców i wyraźna słabość Berlusconiego pozwoliły mu dograć sezon do końca. 
   Przed Milanem ostatni mecz w sezonie, na wyjeździe z Atalantą, lecz ewentualna wygrana i tak niczego już nie zmieni. Teoretycznie Rossoneri mogliby przeskoczyć z obecnego, 10 miejsca na 8, ale żeby tak się stało, Torino i Inter muszą przegrać swoje mecze. 
   Na San Siro szykuje się rewolucja. Ma przyjść nowy właściciel, a kwota na transfery oscyluje wokół 150 mln euro. Zobaczymy co z tego wyjdzie...


Komentarze