w oczekiwaniu na Champions League

   Już w najbliższą środę Real Madrid zmierzy się w Rzymie z Romą, która pewnie pokonała na wyjeździe Carpi 3:1. Królewscy zatem nie mogli być gorsi. I nie byli. Pokonali na Bernabeu Athletic Bilbao 4:2, ale nie obeszło się bez kilku małych zgrzytów. 
   Nie Benzema, ale Cristiano Ronaldo był właśnie tym, który otworzył wynik meczu. Portugalczyk dostał kapitalne podanie od Francuza, zakręcił się w polu karnym rywali i... i w trzeciej minucie meczu Królewscy wyszli na prowadzenie. Szkoda tylko, że radość zgromadzonych na stadionie kibiców trwała tak krótko. W 10' Athletic za sprawą Eraso wyrównał. Winę za taki stan rzeczy ponosi Varane, który chciał odegrać piłkę do Navasa, jednak zrobił to tak nieudolnie, że Kostarykanin ledwie zdołał wybić tę piłkę, a ta i tak trafiła do siatki. W ogóle nie był to mecz młodego Francuza. Najpierw w 16' zobaczył jedną żółtą kartkę, a w 83' drugą i końcówkę spotkania obejrzał już w szatni.
   Po tym jak goście wyrównali stan gry, mecz zaczął się od nowa. Athletic był groźny i obrona Realu miała problemy, aczkolwiek to gospodarze wyszli na prowadzenie. W 37' James, a w 45' Kroos doprowadzili kibiców do wybuchu radości. 
   Po zmianie stron Real skoncentrował się na grze w obronie. Przygaszony Athletic nie był już tak chętny do atakowania, a Królewscy cierpliwie oczekiwali swojej szansy. Ostatnie dwie bramki padły dopiero w samej końcówce spotkania. W 87' Ronaldo po raz drugi w tym meczu pokonał Gorka Iraizoza, z kolei 3 minuty później Navas dał się ograć Elustondo, ale nie miało to już żadnego znaczenia.
   Królewscy znowu dobrze zaczęli pierwszą połowę i znowu nieco siedli w drugiej. Cieszą zarówno 3 punkty, jak i 2 bramki Cristiano, martwi za to postawa obrony, a w szczególności Varane'a. Na Romę powinno to jednak wystarczyć.

Skład Realu: Navas - Danilo (69' Nacho), Ramos, Varane, Carvajal - Kroos, Modrić, Kovačić (72' Isco), James (80' Vázquez) - Benzema, Ronaldo   

Komentarze