Euro czas zacząć!

   Mecz otwarcia, czyli Francja - Rumunia nie powalił na kolana, aczkolwiek zgromadzeni na St. Denis kibice mogli zobaczyć 3 gole, przy czym wszystkie 3 padły dopiero w 2. połowie. Gospodarze wygrali 2:1, choć gdyby Giroud i Griezmann wykorzystali wszystkie okazje jakie mieli, ten wynik powinien być znacznie wyższy. Cóż. Benzema ustrzeliłby hat-tricka. I pociągnąłby ten zespół do znacznie lepszej gry.
   Francja, jak to Francja, od samego początku próbowała narzucić rywalom swój styl gry, ale Rumunia pokazała, że tanio skóry nie sprzeda. Zarówno Giroud, jak i Griezmann próbowali pokonać bramkarza gości, ale albo byli bardzo nieskuteczni i pudłowali w wyśmienitych sytuacjach, albo bramkarz ich strzały bronił. Do przerwy obie 11 schodziły przy wyniku 0:0, choć obaj napastnicy mieli co najmniej 10 okazji do zdobycia gola. 
   Po przerwie dwie kolejne okazje zmarnował Giroud. Trzecią wreszcie zamienił na gola - wyskoczył najwyżej ze wszystkich przy dośrodkowaniu i głową zapakował piłkę do siatki. Aż dziwne, że w ogóle trafił. Była 57' meczu.
   W 65' Evra zahaczył nogą jednego z Rumunów, a sędzia bez wahania wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Stancu i... Lloris nie miał nic do powiedzenia. 1:1. 
   Trójkolorowi wprawdzie dalej próbowali, ale ich ataki wyglądały co najmniej niemrawo. Giroud jak zwykle pudłował, Griezmann usunął się w cień i równie dobrze go mogło nie być na boisku, Pogba czarował jedynie zagraniami, zmarnował dwie sytuacje i w zasadzie nie można napisać o nim nic pozytywnego. I jeśli ktoś zasłużył na jakiekolwiek pochwały i wyróżnienia, to tylko Payet. Zawodnik WHU wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry i grał tak, że nie można było oderwać od niego oczu. Bezapelacyjnie najlepszy zawodnik meczu, co też i potwierdził golem, dającym Francji zwycięstwo. W 89' strzelił tak, że bramkarz rywali był bez szans.
Payet - jedyny, na którego można było liczyć i jedyny, który zagrał na najwyższym poziomie.

Komentarze