koniec dobrej passy

   Kiedy Real Madrid wylosował w 1/8 CdR Sevillę, było wiadomo, że łatwo nie będzie. Zawodnicy z Andaluzji odgrażali się przed pierwszym meczem, że wezmą rewanż za Superpuchar Europy i... gładko przegrali 3:0. Pazurki pokazali dopiero w Sevilli. Po emocjonującym i zaciętym spotkaniu skończyło się na 3:3, gdzie Karim Benzema strzelił wyrównującego gola w doliczonym czasie gry. Dzięki niemu Real nie przegrał od 40 spotkań, a Królewscy tym samym ustanowili nowy rekord. Wściekli piłkarze Sevilli zapowiadali, że w trzecim spotkaniu tych drużyn (a pierwszym w lidze) postawią się i zgarną 3 punkty. 
   Początkowo nic nie wskazywało na to, że któraś z drużyn wyjedzie z Sanchez Pizjuan z punktami. Mało tego, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a przez pierwsze minuty drugiej też nie pachniało golem. Wprawdzie okazje do zdobycia bramek były, ale ta pierwsza pojawiła się dopiero w 67', kiedy to Cristiano Ronaldo pewnie wykonał rzut karny. Real wyszedł więc na prowadzenie i jak to często ma miejsce w tego typu sytuacjach, w szeregach Los Blancos zapanowało rozluźnienie. Pierwsze ostrzeżenie przyszło w 85' - Sergio Ramos zapakował piłkę do własnej siatki, zaś w doliczonym już czasie gry Jovetić podwyższył na 2:1 i tak oto Real Madrid zanotował pierwszą w tym sezonie porażkę. 
   Mimo straty 3 punktów Królewscy i tak stoją na czele tabeli ligi hiszpańskiej. Na chwilę obecną mają punkt przewagi nad... Sevillą, lecz jeden zaległy mecz do rozegrania.

   A jak pisać o futbolowych wpadkach, to trudno nie wspomnieć o wpadce Manchesteru City z Evertonem. Obywatele przegrali na wyjeździe aż 4:0! Drugą porażkę w sezonie zanotowała też Stara Dama. Juventus przegrał we Florencji z Violą 2:1, lecz również pozostaje na pierwszym miejscu w tabeli.


Komentarze