z powrotem lider

   Real Madrid z powrotem zasiadł na pozycji lidera ligi hiszpańskiej. Stało się tak, ponieważ tym razem Barcelonka trafiła na sędziego, który na boisku widział dwie drużyny a nie tylko jedną, a Real pokonał Betis 2:1. 
   Przed meczem na Bernabeu minutą ciszy uczczono pamięć Raymonda Kopy i Juana Carlosa Touriño.
   Teoretycznie pojedynek z Betisem powinien być łatwy, prosty i przyjemny, a zgromadzeni na stadionie kibice powinni zobaczyć grad goli. Widać z takiego samego założenia wyszedł Zidane, bo dał pograć dotychczasowym zmiennikom. W praktyce okazało się jednak, że zaistniała rzeczywistość ma się nijak do marzeń. Real zaczął nieźle, ale około 25 minuty wydarzyło się coś, co mogło i powinno diametralnie zmienić obraz gry. Bramkarz Realu sfaulował rywala poza swoim polem karnym, ale sędzia tego nie zauważył. Gdyby jednak odgwizdał przewinienie, to goalkeeper obejrzałby czerwony kartonik i resztę meczu dokończyłby w szatni a Real grałby w 10. Niestety jak się szybko okazało, na tym błędy Navasa się dziś nie skończyły. Po strzale Sanabrii interweniował tak nieudolnie, że piłka wpadła do siatki. 
   Real siadł. Najwidoczniej reszta piłkarzy Los Blancos nie wierzyła, że na tym poziomie rozgrywek można popełnić aż takie błędy. Szczęśliwie ciężar gry na swoje barki wzięli Marcelo z Ronaldo. Pierwszy wreszcie zaliczył udaną wrzutkę, a drugi w swoim stylu wykończył akcję i Real do przerwy remisował 1:1.
   Niewiele lepiej jeśli w ogóle było w drugiej połowie. Tak naprawdę ten mecz rozruszał się dopiero w 78', kiedy to Piccini zobaczył drugą żółtą kartkę za faul na Lucasie i wyleciał z boiska. Królewscy wreszcie zwietrzyli swoją szansę na 3 punkty i odzyskanie pozycji lidera.
   W 81' Kroos ustawił piłkę w narożniku boiska, a Ramos... zrobił to, co ostatnio robi najlepiej, czyli wyprowadził Real na prowadzenie. Z kolei w samej końcówce choć trochę zrehabilitował się Navas, który obronił mocny strzał rywali.

Komentarze