Kryzys? Jaki kryzys?

   Z całym szacunkiem, ale trudno było wpadać w hurraoptymizm po wygranej Realu z najgorszą drużyną w lidze, czyli Deportivo Alaves. Prawdziwym sprawdzianem miało się okazać następne w kolejności a drugie już spotkanie w CL, z BVB w Dortmundzie.
   Wprawdzie Real nie przyjeżdżał w roli faworyta, ale jasno pokazał, że choć może zawodzić w lidze hiszpańskiej, to w Lidze Mistrzów gra jak na prawdziwego mistrza przystało. 3:1 dla Królewskich, a mogło być lepiej. Faktem jest, że Real w końcu odczarował niegościnny stadion BVB, ale po kolei.
    Pierwsze minuty bez wątpienia można zapisać na korzyść gospodarzy, ale potem przebudzili się goście. Dobrą okazję miał Carvajal, ale... W 18' idealnie dograł do Bale'a, a Walijczyk jak huknął... 1:0 dla Realu. Na Signal Iduna Park zapanowała lekka konsternacja, a to miał być dopiero początek.
   Druga bramka dla Królewskich padła w 49', a jej autorem został Ronaldo. Asystę przy golu zaliczył Bale, który zaczyna przypominać piłkarza, który czarował najpierw w Tottenhamie a potem w Madrycie.
    Pięć minut później Aubameyang przywrócił gospodarzom nadzieję zdobywając gola po błędzie obrony, ale Ronaldo nie byłby sobą, gdyby to nie on został gwiazdą wieczoru. W 79' postawił kropkę nad i, przez co zwycięstwo Realu w Dortmundzie stało się niezaprzeczalnym faktem. 
    Wygrana z BVB cieszy tym bardziej, że Królewscy pokonali lidera Bundesligi i to na jego własnym terenie, a w Hiszpanii trąbią o kryzysie nękającym drużynę.

   W drugim spotkaniu tej grupy Tottenham pewnie pokonał na wyjeździe APOEL 3:0, a hat-trickiem popisał się Kane. W następnej kolejce te drużyny spotkają się na Bernabeu i zagrają o pierwsze miejsce w tabeli. 

Skład Realu:
Navas - Carvajal, Varane, Ramos, Nacho - Modrić (91' Ceballos), Casemiro, Kroos - Isco (76' Asensio) - Bale (86' Vázquez), Ronaldo

Komentarze