Kryzys?

   Co tak naprawdę dzieje się z Realem Madrid? Za Królewskimi ledwie 5 kolejek i tylko 2 wygrane, a do tego 2 remisy i porażka. Strata do lidera? 7 punktów. 
   Kiedy po chwilowej zadyszce Real pewnie pokonał Real Sociedad San Sebastian wydawało się, że wszystko wróciło na właściwe tory. Przyszedł jednak mecz z Betisem (i to na własnym stadionie, z powracającym do składu po zawieszeniu CR7), a Real... Hm... W zasadzie to, co pokazali Królewscy w tym meczu można podsumować jednym słowem: szok. Szok i niedowierzanie. Los Blancos zagrali zdecydowanie poniżej wszelkiej krytyki. Okey, mieli sytuacje strzeleckie, ale co z tego, skoro to goście cieszyli się z gola dającego im 3 punkty? I może dałoby się to jeszcze jakoś przeżyć, ale bramka dla Betisu padła w doliczonym już czasie gry. Ot, ostatnia akcja meczu. Podanie - strzał - gol - i koniec meczu. 1:0 dla Betisu. Szok.
   Kiedy więc przyszło zagrać Królewskim z Deportivo Alaves należało zadać pytanie: i co teraz? W porównaniu do wpadki z Betisem, Zidane przeprowadził kilka zmian w składzie. Na ławie posadził Modricia oraz Bale'a, zaś od pierwszych minut zagrali Lucas, Asensio i Ceballos. I chociaż to jeszcze nie był ten Real Madrid, którego gra powalała na kolana, to trzeba przyznać, że rotacje w składzie przyniosły zamierzony efekt. Real wygrał 2:1, a obie bramki dla Królewskich strzelił Ceballos. 
   Należy też pochwalić Los Blancos za to, że jak w 40' stracili wyrównującą bramkę, to po 3 minutach potrafili odpowiedzieć golem. Tyle dobrego. Więcej nie ma co pisać.

Komentarze