było blisko...

   Po dzisiejszych meczach jedno jest pewne: niemożliwe w piłce nożnej nie istnieje. Faworyzowana Brazylia męczyła się niemiłosiernie z Kostaryką (2:0), a obydwie bramki padły dopiero w doliczonym czasie gry. Trochę przypadkowo, trochę szczęśliwie... Kostaryka okazała się bardzo niewygodnym rywalem, a Navas wyczyniał w bramce cuda. Skapitulował dopiero w 91', a później w 97'. I chociaż bramkarz Realu Madrid wraz z kolegami żegna się z Mundialem i Rosją, to zarówno on jak i pozostali zostawili po sobie dobre wrażenie. Co innego Neymar, który w kuriozalny sposób usiłował wymusić rzut karny, a później za niesportowe zachowanie zarobił żółtą kartkę. Pajac. Ale co się dziwić? Lata spędzone w katalońskiej szkółce teatralnej zrobiły swoje.

   Nadzieje na awans odżyły za to w obozie Argentyny. Nigeria pokonała Islandię 2:0 (ci drudzy nie wykorzystali rzutu karnego), a więc jeszcze wszystko może się wydarzyć. 

   A o tym jak odwrócić losy spotkania na swoją korzyść mogą powiedzieć piłkarze Szwajcarii. Helweci przegrywali od 5' z Serbią 0:1 (Mitrović), ale wygrali 2:1.
   Odpowiedź Szwajcarów nastąpiła w 52', kiedy pognali pod pole karne rywali. Pierwszy strzał został zablokowany - wybita piłka trafiła do nadbiegającego Xhaki, a ten jak huknął... Nie do obrony. 1:1.
   Drugi cios przyszedł w 90'. Serbowie wyszli z kontrą, ale na ostatnich metrach stracili piłkę i to Helweci rzucili się do ataku. Piłkę otrzymał Shaqiri, który wyszedł na wolne pole i pomiędzy atakującym go rywalem a wychodzącym z bramki Stojkoviciem posłał piłkę do pustej bramki. Radość Szwajcarów, niedowierzanie Serbów. To oni mieli zdobyć 3 punkty i awansować bez oglądania się na rywali, a tymczasem będą musieli pokonać Brazylię, dla której to również będzie ważny mecz.


Komentarze