było blisko

   Grę Realu można porównać do sinusoidy: raz lepiej, a raz gorzej. Królewscy pokonali na Bernabeu Granadę 4:2, a pierwsza bramka padła już w 2' gry. Jej autorem został Benzema. Francuz otrzymał idealne podanie od Bale'a.
   W 34' Zidane przeprowadził z konieczności zmianę. Za Kroosa wszedł Modrić. Niemiec jest kolejnym zawodnikiem na liście graczy kontuzjowanych. W tym sezonie to prawdziwa plaga. Praktycznie co chwilę wypada któryś zawodnik.
   W doliczonym już czasie gry na 2:0 podwyższył Hazard. Nowy nabytek Los Blancos w końcu przywitał się z Bernabeu golem. Może wreszcie zaskoczy na plus i zacznie strzelać. 
   Do przerwy Królewscy schodzili więc z prowadzeniem i to w pełni zasłużonym. Grali mądrze, a co ważniejsze, nie odpuścili także po przerwie. W 61' na listę strzelców wpisał się Modrić i, gdy wydawało się, że Real ma wszystko pod kontrolą, zastępujący w bramce Courtois Aureola sprokurował rzut karny, który w 69' na gola zamienił Machís. 
   Granada poczuła się mocna, a obrona Realu znowu dała ciała, czego efektem był gol Domingos Duarte w 77'. Królewscy prowadzili różnicą jednej bramki i kibice na stadionie znowu mogli być pełni obaw. Na szczęście z bardzo dobrej strony pokazał się duet Odriozola - James. W doliczonym już czasie gry ten pierwszy przeprowadził rajd prawą stroną, a ten drugi wykończył akcję i tym samym ustalił wynik meczu.

Komentarze