Co się k... dzieje?!

   Przegrana z PSG miała być przykrą wpadką, a spotkanie z Club Brugge spacerkiem. Teoretycznie Real mierzył się z najsłabszym zespołem w grupie A, a w praktyce okazało się, że Królewscy cudem uratowali remis 2:2.
   Pierwsza połowa w meczu Real - Club Brugge to całkowita katastrofa w wykonaniu gospodarzy. Los Blancos popełniali błąd za błędem a pierwsza bramka dla gości padła już w 9'. Bramka-kuriozum. Zawodnik gości próbował przyjąć piłkę, a... trafił do siatki. Na listę strzelców wpisał się Bonaventure. 30 minut później ten sam zawodnik po raz drugi pokonał Courtois. A wszystko zaczęło się od straty Modricia...
   Druga odsłona zaczęła się od tego, że Zidane wpuścił Marcelo za Nacho, zaś Areola zmienił Courtois. Obydwaj nie wrócili na boisko z powodu kontuzji.
   Zmiana w jakiś sposób podziałała, bo w 55' Ramos dał nadzieję kibicom Królewskich, chociaż do akcji musiał wkroczyć VAR. Szczęśliwie dla Los Blancos bramka została uznana. Coś wyraźnie drgnęło, ale to wciąż nie było to.
   W 67' Vinicius zastąpił Lucasa. Real zaczął przyciskać, ale Club Brugge nie zamierzał odpuścić. Wreszcie w 84' Vormer faulował tuż przed polem karnym, zarobił drugą żółtą kartkę, a Real otrzymał rzut wolny. I tak minutę później Casemiro doprowadził do wyrównania. Bernabeu mogło odetchnąć z ulgą, ale wciąż było groźnie. Real potrafił we frajerski wręcz sposób tracić gole i zarazem punkty. Szczęśliwie nie tym razem. Skończyło się na remisie i Królewscy po dwóch meczach mają... ledwie punkt na swoim koncie. Ale z taką grą... Strach się bać ile goli wbije im Galatasaray.

Skład Realu:
Courtois (46' Areola) - Carvajal, Varane, Ramos, Nacho (46' Marcelo) - Modrić, Casemiro, Kroos - Lucas (67' Vinícius), Benzema, Hazard

Komentarze