Mamy to!

    Real Madrid wygrał w San Sebastian z Realem Sociedad 2:1 i tym samym znalazł się na czele ligi hiszpańskiej. I niech tam zostanie do końca rozgrywek. Na listę strzelców ponownie wpisał się Karim Benzema, który już o dwa trafienia przeskoczył Puskasa. I czy się to komuś podoba, czy nie, Francuz jest piątym najlepszym strzelcem w historii Realu Madrid. 
    Zacznijmy od tego, że to już 3 mecz od początku wznowienia ligi, a 5 z rzędu, jak Bale nie jest powołany do wyjściowej 11. I jak Zidane jak mantrę powtarza, że liczy na wszystkich, w tym także na Walijczyka, tak liczby temu przeczą. Francuz mu po prostu nie ufa. I trudno się temu dziwić. Bale zawodzi po całości. Teraz też nie rozegrał ani minuty. W składzie pierwszej ekipy znalazło się za to miejsce dla Jamesa. Kolumbijczyk zszedł dopiero w 78', kiedy to zastąpił go Marco Asensio. 
    Pierwsza połowa? Była niezła. Goście z Madrytu mogli wyjść na prowadzenie za sprawą Viniciusa, a później Karima, ale Remiro nie dał się pokonać i do przerwy widniał wynik 0:0. Za to druga połowa zaczęła się z przytupem. W 48' Vinicius wpadł z piłką w pole karne i kiedy przymierzał się do strzału, został przewrócony przez Diego Llorente. Sędzia podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Sergio Ramos. Niestety kapitan Los Blancos doznał niedługo później kontuzji (zderzył się z Alexandrem Isakiem) i w 60' opuścił boisko. Zastąpił go Militao. 
    W 68' do bramki strzeżonej przez Courtois trafił Adnan Januzaj, ale sędzia tego gola nie uznał twierdząc, że znajdujący się na spalonym Mikel Merino utrudniał interwencję bramkarzowi gości. Znając życie i mentalność katalońskiej prasy, za kilka godzin podniesie się larum, że sędziowie sprzyjają Królewskim i po Valencii, to Real Sociedad został skrzywdzony. A to, że Messi nie tylko nie wyleciał z boiska w starciu z Sevillą ani nie obejrzał żółtej kartki, choć ewidentnie powinien, to nie ma znaczenia. I to też nie pierwszy raz, kiedy sędziowie spoglądają na świętą katalońską krowę przychylnym okiem - czytaj nie dają zawodnikom katalońskiej szkółki teatralnej kartek, mimo iż ci na nie zasługują.
    A wracając do meczu. Dwie minuty po tym wydarzeniu Fede Valverde zagrał do Benzemy, a Francuz przyjął piłkę barkiem i pokonał Remiro. Zanim jednak sędzia bramkę uznał, skorzystał z VAR.
    Po stracie drugiego gola gospodarze starali się złapać kontakt, ale tak naprawdę Real Sociedad oddał pierwszy celny strzał w tym w meczu w... 73'. Isak uderzył wprost w Courtois. Dopiero na 7 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Marino wpisał się na listę strzelców. To jednak było wszystko na co było stać zawodników gospodarzy. To Los Blancos zabierają ze sobą 3 punkty.
Skład:
Courtois - Carvajal, Varane, Ramos (Militao 60'), Marcelo (Mendy 89') - Valverde (Modrić 89'), Casemiro, Kroos - James (Asensio 78'), Benzema (Mariano 78'), Vinicius

Komentarze