Bergamo zdobyte

     Im trudniej, tym lepiej? Bezzębny Real pojechał do Bergamo zmierzyć się z Atalantą w ramach 1/8 CL. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:1, a jedynego gola zdobył... Mendy w 86'. Tym razem to obrońca wyręczył nieistniejący atak Królewskich. Warto zaznaczyć, że gospodarze od 17' grali w 10, po tym jak sędzia wyrzucił z boiska Freulera za faul na... Mendym.

    Ale po kolei. Real przystępował do tego spotkania mocno osłabiony. Praktycznie nie miał ataku. Nie oszukujmy się, bez Karima nie ma kto zdobywać dla Los Blancos bramek. Trio Vinicius - Mariano - Asensio w meczu przeciwko Valladolid równie dobrze mogło nie wyjść na boisko. Taki był z nich pożytek. Nic dziwnego, że Zidane postanowił coś zmienić i zamiast Mariano na boisko desygnował Isco. Hiszpan miał grać jako fałszywa 9. Gola nie zdobył, także... 

    Pierwsze minuty to dobra gra Realu i jeszcze lepsza Atalanty. Gospodarze nie zamierzali respektować bardziej utytułowanego rywala i śmiało sobie poczynali w ataku. Do czasu. Real wyszedł z kontrą i szarżującego na pole karne rywali Mendy'ego zatrzymał dopiero Freuler. Sędzia bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę. Na nic zdały się protesty graczy Atalanty. Real poczuł krew i zyskał dodatkowy wiatr w żagle, ale nie potrafił tego przekuć na gole. Królewscy stwarzali sobie sytuacje, ale tak naprawdę nic z tego nie wynikało. Albo brak celności, albo coś. I chociaż ten gol wisiał w powietrzu, to pierwsze 45 minut zakończyło się bezbramkowym remisem. Mało tego, po zawodnikach gospodarzy nie było widać, że grają w osłabieniu. Strata Freulera to jedno. Bardziej dotkliwa okazała się strata Zapaty, który zszedł w 30'. Kontuzja kluczowego gracza gospodarzy przytrafiła się w najgorszym możliwym momencie, ale Real także tej przewagi nie potrafił wykorzystać.

    Druga połowa wyglądała w zasadzie tak, że Real wciąż próbował zdobyć gola, zaś Atalanta wyglądała tak, jakby bezbramkowy remis w pełni ją satysfakcjonował. W 57' Zidane wymienił Vinniego na Mariano. Młody Brazylijczyk niemiłosiernie pudłował. Gdyby miał lepiej wyregulowany celownik, to Real prowadziłby co najmniej 2-3 bramkami. 

    W 76' Zidane przeprowadził podwójną zmianę. Najwyraźniej stracił cierpliwość do duetu Isco-Asensio, bo zmienili ich Duro i Arribas. To jednak wciąż nie było to. Real przyciskał, naciskał, aż w końcu Mendy w 86' uderzył nie do obrony. To kolejny raz jak Francuz ratuje Królewskim 4 litery.

    Na dzisiaj to wystarczyło, ale można gdybać co by było, gdyby Atalanta nie grała od 17' w 10. Widać, że bez Benzemy atak nie funkcjonuje jak trzeba. Na szczęście na rewanż będzie już zdrowy. 

Komentarze