Benzema na bis

     Tyle się ostatnio pisze o Superlidze, że ja napiszę na temat Karima Benzemy. Francuz zdobył dwa gole w starciu z Cadiz (0:3) i zaliczył asystę, ale jego anty-sympatycy i tak powiedzą, że Cadiz to żaden wielki zespół, a pierwszego gola zdobył z rzutu karnego. Prawda, tyle tylko, że gdyby nie Francuz i jego gole, to Real już dawno pałętałby się gdzieś w środku tabeli i stracił szanse tak na triumf w La Lidze, jak i w CL. Poza Karimem nie ma kto tych goli zdobywać. Dzisiaj, dajmy na to, swojego pierwszego gola zdobył... Odriozola, który grał od pierwszej minuty, bo Królewscy mają braki kadrowe na pozycji: obrońca. 


    Benzema potrafi marnować idealne sytuacje, nie zawsze mu wszystko wychodzi, ale jest jednym z nielicznych, którzy wzięli odpowiedzialność na swoje barki i ciągną ten wózek po odejściu Ronaldo. Zresztą sam to przyznawał. Wielokrotnie. I udowadnia to na boisku. Że jest nie tylko liderem, ale też kapitanem. A dzisiaj zdobył dwie kolejne bramki. W La Lidze lepszy jest tylko Messi, ale wielu woli tego nie widzieć. Tak samo jak tego, że pierwszym egzekutorem rzutów karnych w Realu jest Ramos - kapitan i zarazem obrońca. Gdyby Benzema strzelał także jedenastki, to miałby tych goli znacznie więcej. Ale jego przeciwnicy zapominają o tym, bo tak im wygodnie. W innych zespołach, w innych ligach czołowy napastnik drużyny strzela wszystko jak leci i anty-fani Karima pieją nad nimi z zachwytu. Szczególnie zachwycają się pewnym etatowym drewnem z FC Hollywood. Tymczasem tamto drewno nie jest, nie było i nie będzie żadnym liderem, a w reprezentacji swojego kraju najlepiej strzela ekipom pokroju San Marino albo Gibraltar. Benzema nie jest idealny, ale w wielu jego zagraniach czai się magia. Drewniak tego nie potrafi.

    A co się tyczy samego spotkania. W pierwszej połowie padły wszystkie 3 bramki. I tak w 30' Benzema wykorzystał rzut karny po faulu na Vinnim. W 33' Odriozola po zagraniu Karima wpisał się na listę strzelców, a w 40' Karim po raz drugi pokonał bramkarza rywali.

    Druga połowa aż tak porywająca już nie była. Real niespecjalnie się spieszył do podwyższenia prowadzenia, zaś Cadiz padło jeszcze w pierwszej połowie i nie za bardzo miało siły, żeby się podnieść. W ostatnich minutach swojej szansy nie wykorzystał Mariano, który w 74' zastąpił Benza. Pisząc krótko: irytował. Nie dziwię się, że ZZ niemal na niego nie stawia.

    Bardzo dobre spotkanie rozegrał za to Antonio Blanco, który wystąpił w środku pola, razem z Odriozolą, Casemiro i... Marcelo. A tak, Marcelo przesunięty do przodu - to się sprawdza. Z plusów należy też wymienić powrót Carvajala po kontuzji. Hiszpan zameldował się na boisku w 61'. 


Skład:

Courtois - Militão, Varane (61' Carvajal), Nacho - Odriozola (61' Isco), Casemiro, Blanco, Marcelo (74' Miguel) - Rodrygo, Benzema (74' Mariano), Vinícius (60' Asensio)

Komentarze