pogrom faworytów

     Po Portugalii, Chorwacji i Francji, także Niemcy dołączyli do grona drużyn, które odpadły już na etapie 1/8 finału EURO. Szok. Niedowierzanie. To kompletnie nie tak miało wyglądać. Każda z tych ekip była jednym z faworytów do końcowego triumfu. A tu... taka wpadka.

    Aż do 75' utrzymywał się wynik 0-0. Wówczas to Sterling pokonał Neuera i angielscy kibice zgromadzeni na Wembley mogli nie tyle odetchnąć z ulgą, co ryknąć z zadowolenia. Niemieccy wyglądali na skonsternowanych. Do tego momentu to było wyrównane spotkanie.

    W 86' Harry Kane (tak, to nie żart) podwyższył na 2:0 i jak Niemców nie można przedwcześnie skreślać, tak było po nich widać, że to koniec. Anglicy z kolei wyglądali na takich, którzy nie dadzą sobie wyrwać tej wygranej. I nie dali. 

    W drugim meczu 1/8 finału Szwecja podejmowała w Glasgow Ukrainę (1:2 d). Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. A bohaterem został Dovbyk, który zdobył gola na 1:2 w 121'. 

    Pierwszy gol padł w 27, a na listę strzelców wpisał się Zinchenko. Szwedzi za sprawą Forsberga odpowiedzieli w 43'. Potem w drugiej połowie zawodnicy obu ekip niemiłosiernie obijali obie bramki. Aż dziwne, że piłka nie chciała zatrzepotać w siatce jednych czy drugich.

    W przeciągu kolejnych minut kibice wciąż nie mogli doczekać się goli albo chociaż gola dającego prowadzenie Szwedom / Ukraińcom, w związku z powyższym sędzia zarządził kolejną już na tym turnieju dogrywkę. Eh.

    W 98' Danielson sfaulował Besedina i w pierwszej chwili zobaczył żółty kartonik, a po interwencji VAR już czerwony. Paskudny faul i zasłużona kara. 

    Ta dogrywka to koszmar zawodników, szczególnie ukraińskich, którzy co rusz byli faulowani i z grymasem bólu na twarzy padali na murawę. 

    Co tu pisać. Szwedzi może i byli faworytem, ale Ukraińcy pokazali na boisku, że zasłużyli ten awans. Poniewierani, faulowani, ale podnosili się i grali dalej. Nie odpuszczali, naciskali i wierzyli, że mogą. I proszę, dali radę. A sukces tym większy, że po raz pierwszy wyszli z grupy. 1/8, teraz 1/4, stać ich na więcej? Czyżby to był czarny koń EURO?

Komentarze