przyczajony tygrys

     Przed meczem Inter - Real (0:1) chyba jednak większość kibiców stawiała na tych drugich. W rzeczywistości to było dość wyrównane spotkanie, a choć pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, to jednak dużo się w niej działo. Uczciwie trzeba przyznać, że Inter prezentował się lepiej, dominował, stwarzał więcej okazji, a umiejętności Courtois co rusz sprawdzał choćby Lautaro. O, tak, gdyby nie bardzo dobra dyspozycja Belga, to Królewscy mieliby problem. I to duży.

    Pierwsza połowa ze wskazaniem na Inter, a druga? Druga zaczęła się od tego, że Škriniar do spółki z Dżeko mogli wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Mogli ale Courtois postanowił, że zachowa czyste konto. I zachował, aczkolwiek w kilku sytuacjach mógł liczyć na wsparcie kolegów. Real tak na dobrą sprawę dopiero w tej drugiej połowie oddał pierwszy celny strzał w światło bramki. Dziwne, ale prawdziwe. Królewscy praktycznie przez całe spotkanie grali dość zachowawczo. Przeprowadzili kilka akcji, ale akcje Interu były groźniejsze. Courtois miał dużo pracy - Handanović mniej. 

    Ancelotti czekał ze zmianami do 66', kiedy to na boisku pojawił się Rodrygo. Brazylijczyk zastąpił Lucasa. W 80' z kolei pojawił się Camavinga (zszedł Modrić) i to właśnie ta zmiana okazała się kluczem do sukcesu czy może raczej dała Królewskim pierwsze 3 punkty w CL. Camavinga podawał, a Rodrygo kończył. 89' i 0:1 na tablicy. Handanović nie miał nic do powiedzenia. Ledwie parę minut później sędzia zakończył to spotkanie.

Komentarze