Courtois obronił karnego, ale...

     W pierwszym meczu 1/8 finału CL PSG podejmowało Real (1:0). W zasadzie powinno się pisać P$G. Tak, to nie żart. Nawet kibice paryskiego klubu mają dość zarządzania klubem, piłkarzyków - którzy odcinają kupony od sławy i po boisku jedynie się snują i, którzy chętnie pobierają sowite wynagrodzenia, a w zamian niewiele dają oraz całej tej sztucznie budowanej atmosfery, gdzie liczy się jedynie kasa i zyski, a takie wartości jak klubowe barwy schodzą nawet nie na drugi a na trzeci plan. Zarzutów pod adresem paryskiego klubu jest znacznie więcej, ale wątpliwe, żeby coś się zmieniło. I szczerze? Mało mnie to obchodzi. Wolę OM.

    A co do samego spotkania... Kibice Los Blancos mogli odetchnąć z ulgą, bo w wyjściowej 11 pojawił się Karim Benzema. Francuz wraca po kontuzji i może być nie w pełni sił, ale jest potrzebny. Bez niego atak Królewskich traci ponad połowę wartości.

    Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Drugą od mocnego wejścia zaliczyli gospodarze. Tylko przytomność umysłu oraz refleks Courtois uchroniły Real po raz pierwszy i po paru minutach po raz drugi od utraty gola. Królewscy mieli problemy. Najgorzej chyba wyglądał atak. Donnarumma nie miał zbyt wiele do roboty.

    W 62' stał się cud. Carvajal sfaulował Mapeta, a VAR tylko potwierdził decyzję sędziego: karny dla PSG. Do piłki podszedł Messi i... Courtois obronił! Etatowy clown katalońskiej szkoły aktorskiej od niemal 4 lat nie potrafi pokonać Królewskich. I niech tak zostanie do końca świata. 



    Ancelotti nie przeprowadza zmian? W 72' na boisku zameldowali się Lucas i Rodrygo (za Carvajala i Asensio), ale w praktyce nie wiele to dało. Dziesięć minut później nastąpiła kolejna podwójna zmiana: Hazard i Valverde zastąpili Vinni'ego i Modricia. Pomogło? Najwyraźniej nie, bo piłka nadal nie chciała zatrzepotać w siatce rywali. Wreszcie w 87' Ancelotti dokonał ostatniej zmiany. Za Karima wszedł Bale. A w 94' Mapet pokonał Courtois. I tak, dopóki Benzema przebywał na boisku... Szkoda słów. Aha, za kartki Casemiro i Mendy nie zagrają w rewanżu. Jak, k..., miło.

Komentarze