Do 4. razy sztuka?

     W 4. starciu Athletic vs Real w tym sezonie, po raz pierwszy górą Baskowie. Drużyna z Bilbao pokonała Królewskich 1:0 po golu w 89' i tym samym Real odpadł z rozgrywek CdR (tym razem na etapie 1/4). Znowu. Tak, to zdecydowanie nie są rozgrywki, w których zawodnicy Los Blancos czuliby się jak ryby w wodzie. 

    Królewscy przystępowali do tego meczu bez Karima Benzemy, który nie zdążył wyleczyć urazu. Jeszcze nie wiadomo czy Francuz będzie gotowy na niedzielny mecz z Granadą. Niestety potwierdza się to, co już było wiadome od dawna: nie ma Karima, nie ma goli. Benzema nie strzela, nie ma kto tych goli zdobywać. Wprawdzie Ancelotti mógł postawić na naturalnego zmiennika Francuza, czyli na Jovicia, lecz zamiast tego włoski trener wystawił w ataku trio: Vinni - Asensio - Rodrygo. Tak, postawił na dwóch Brazylijczyków, którzy jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej przebywali w Brazylii (mecze eliminacyjne Copa America). I co z tego wyszło? Pytanie retoryczne. Do tego w środku znalazło się miejsce dla słynnego CKM, zaś Alaba z konieczności (kontuzja Mendy'ego i zawieszony Marcelo) wylądował na lewej stronie obrony. A w bramce zamiast Łunina pojawił się Courtois. Skład więc był więcej jak optymalny, a mimo to gole nie chciały paść. 

    Pierwsza połowa była dość wyrównana, w drugiej nieznaczną przewagę zanotował Athletic, lecz to w dalszym ciągu nie przekładało się na ilość bramek w tym meczu. I jak wydawało się, że będzie potrzebna dogrywka, a może i rzuty karne, tak w 89' Berenguer niespodziewanie pokonał Courtois i pomimo tego, że sędzia doliczył aż 6 minut, to Real nie był w stanie odpowiedzieć. Idealną sytuację w ostatnich 1-2 minutach zmarnował Isco, który minimalnie posłał piłkę obok słupka. A mogło być tak pięknie...

Komentarze