zrobić swoje

     Mecz Espanyol - Real (1:3) na długo zostanie w pamięci kibiców i to nie ze względu na wynik i dwa gole Karima.

    Niby Królewscy mieli wszystko pod kontrolą i niby wiedzieli czego się mogli spodziewać po Espanyol, ale... Zaczęło się dobrze, bo w 12' Vinni wyprowadził Królewskich na prowadzenie. Potem parokrotnie Courtois musiał pokazać, że nie bez powodu jest uważany za jednego z najlepszych, a może nawet za najlepszego bramkarza na świecie. Gdyby nie jego parady... chociaż Real schodził na przerwę z wynikiem 1:1. Wyrównującą bramkę zdobył w 43' Joselu. 

    W drugiej połowie można by się spodziewać, że Real obudzi się z dziwnego letargu, w który zapadł. Cóż. Momentami to Espanyol był bliżej wygranej. Wreszcie Carlo zdecydował się na zmiany. Rodrygo i Camavinga rozruszali atak. Pomogło na tyle, że w 88' Karim pokonał bramkarza rywali. Parę minut później niewiele zabrakło, żeby zrobił to ponownie. A w 93' na listę strzelców wpisał się także Rodrygo, który niestety jeszcze szybciej musiał się obejść smakiem. Gol został anulowany. 

    Później nastąpiło coś jeszcze dziwniejszego. Bramkarz Espanyol w 96' sfaulował Ceballosa i wyleciał z boiska. Chwila zamieszania, analiza i... Benzema z rzutu wolnego pokonał Cabrerę, który zastąpił Lecomte. To już było w 100'. Zaraz po tym sędzia zakończył to spotkanie. 

    Real nie zachwycił, Espanyol długimi momentami wyglądał lepiej, ale koniec końców 3 punkty znowu jadą do Madrytu. 

Komentarze