Dance, Vinni, dance!

     A jednak Benzema nie wystąpił w Derbach Madrytu rozgrywanych na Metropolitano (1:2). Ancelotti ponownie postawił na trio Valverde - Rodrygo - Vinni i to był dobry wybór. Wprawdzie pierwsze 15 minut należało do Atletico, które wyszło z głębokim pressingiem, praktycznie uniemożliwiając Królewskim jakiekolwiek akcje, ale to właśnie Real schodził na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. 

    W 18' Rodrygo wykorzystał dobre podanie Tchouameni i pokonał Oblaka, po czym zatańczył. Po chwili dołączył do niego Vinni - który też zaczął tańczyć - i pozostali. Tańczący nie spodobali się kibicom gospodarzy i w stronę zawodników Realu zaczęły lecieć różne przedmioty. 

    Niestety, ostatnio w Hiszpanii wybuchła dziwna debata na temat tego, że Vinni tańczy po zdobytych golach. Niektórzy "redaktorzy" powiedzieli wprost, że to... brak szacunku wobec rywali. Ręce opadają. Jak katalońskie clowny tańczyły to było dobrze. Jak tańczyli zawodnicy Atletico to też było ok. Ale w przypadku zawodnika Realu to już brak szacunku. Raczej ewidentny uraz mózgu tych, którzy tak twierdzą. Mniejsza już o to. Vinni tańczył po zdobytych golach i zapowiedział, że będzie tańczyć. Niech tańczy. Im więcej, tym lepiej.

    A wracając do spotkania. W 36' drugą bramkę zdobył Fede. Chwilę wcześniej Vinni trafił w słupek, a Urugwajczyk po prostu dobił piłkę. Real schodził więc na przerwę z poczuciem wypełnienia zadania na pierwsze 45 minut. A po zmianie stron? Atletico znowu próbowało zdominować Real, zaś Real... nie szarżował, tylko czekał cierpliwie na swoją szansę. Może nawet trochę za spokojnie. W 83' Hermoso zdobył kontaktowego gola. Tak, obrona Królewskich mogła się w tym przypadku zachować znacznie lepiej. 

    W 91' drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Hermoso. Pierwsza kartka była za starcie z Carvajalem, który też obejrzał żółty kartonik. Druga kartka była za to, że przy stałym fragmencie gry wykonywanym przez Atleti popchnął walczącego z nim o pozycję Ceballosa. 

Komentarze