rzut na taśmę

     Nie wiem co się dzieje z Realem, ale co mecz, to Królewscy grają "wspaniale". Niby przeważają, niby stwarzają sobie okazje - a przynajmniej mają ich więcej niż rywale - ale to się jakoś nie potrafi przełożyć na konkretny wynik. Mecz z Szachtarem (1:1) w Warszawie idealnie wpisuje się w ten schemat. 

    Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, co można uznać za zaskoczenie, ale Real nie raz już pokazał, że jest najgroźniejszy w samej końcówce spotkania. Tuż po zmianie stron dość niespodziewanie na prowadzenie wyszedł Szachtar. Łunina pokonał Zubkov, chociaż utrata bramki w takim samym stopniu obciąż Mendy. Courtois mógłby to obronić? Mnie bardziej zdziwiła obecność Hazarda w pierwszym składzie. Nie wiem co Belg robił na boisku, ale na pewno wciąż nie jest tym zawodnikiem, który czarował w Chelsea. I nie wiem czy jeszcze będzie. 

    Ancelotti najwyraźniej też nie był zadowolony z gry Hazarda, który już w 57' opuścił boisko. Zastąpił go Vinni. W tym samym też czasie na boisku pojawił się Modrić (zszedł Tchouameni). Zmiany pomogły? Raczej średnio. Szachtar dalej prowadził, a Real musiał gonić wynik. Ancelotti zdecydował się więc na kolejne zmiany. I tak: Alaba, Camavinga i Asensio zamienili się miejscami w 68' z Mendy, Valverde i Rodrygo. Pomogło? Cóż...

    W 95' idealne dośrodkowanie Kroosa wykorzystał Rüdiger, który gola na wagę remisu okupił zderzeniem z bramkarzem rywali i rozbitą głową. I Niemiec, i Ukrainiec długo dochodzili do siebie. I wcale się nie dziwię.

    Co może cieszyć? Na pewno walka do samego końca. Co martwi? Bramkowa niemoc Karima. I słaba gra całego zespołu, aczkolwiek z Królewskimi nigdy nic nie wiadomo.

Komentarze