kolejny puchar do gabloty

     Tegoroczne Klubowe Mistrzostwa Świata odbyły się w Maroko. Real przystąpił do piłkarskich zmagań od półfinału. Ich rywalem był egipski Al Ahly. I chociaż Królewscy przystąpili do tego spotkania w mocno ograniczonym składzie, bez Benza czy Courtois, to i tak wygrali 1:4. Gole dla Los Blancos zdobywali kolejno Vinni 42', Valverde 46' (odblokował się w końcu czy jak?), Rodrygo 92' oraz Arribas 98', a dla przeciwników Maaloul w 65' (wykorzystał rzut karny). 


    Miło, aczkolwiek - z całym szacunkiem - rywal nie był nie wiadomo jak wymagający i okazała wygrana była po prostu koniecznością. Awans do finału też. 

    W finale Królewscy zmierzyli się z saudyjskim Hilal, które w półfinale okazało się lepsze od Flamengo. Real wygrał 5:3, co niewątpliwie powinno cieszyć, ale też smucą te 3 stracone gole. To nie powinno się zdarzyć, a już na pewno nie z takim rywalem. Aha, Real Madrid to pierwszy klub, który finale tej imprezy strzelił 5 goli. 

    Kanonadę rozpoczął Vinni w 13', potem w 18' podwyższył Valverde, który się w końcu odblokował, co bardzo cieszy, patrząc na kolejnych rywali Królewskich. W 54' kolejnego gola do kolekcji dołożył Benzema, który zaczął to spotkanie od samego początku. W 58' kolejną bramkę zdobył Fede, a w 69' także Vinni mógł się ucieszyć z dubletu. Miło. Gole dla rywali? W 26' Moussa Marega na 1:2, a później Luciano Vietto w 63' na 2:4 i w 79' na 3:5. 


Komentarze