Forza Italia!

     Za nami pierwsze mecze 1/4 finału EURO. Uchodząca za jednego z faworytów Belgia nie dała rady rozpędzającej się Italii (1:2). Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Barella w 31'. W 44' podwyższył Insigne i kiedy wydawało się, że Belgia padła, ta odpowiedziała golem. W doliczonym już czasie pierwszej połowy rzut karny pewnie wykorzystał Lukaku, który pod nieobecność kontuzjowanego Hazarda (znowu) miał być jednym z motorów napędowych drużyny. Był? Patrząc na wynik końcowy - można wątpić. 

    Belgia - mająca w swoim składzie tyle gwiazd o takich umiejętnościach - znowu zawiodła. Italia była lepsza, ale Belgowie mieli możliwości. Nie wykorzystali swoich okazji, a Włosi - jak to Włosi - mądrze w obronie + kontra. 

    W starciu Szwajcarii z Hiszpanią (1:1 d, 1:3 k) to ci drudzy jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Samobójcze trafienie zaliczył Zakaria w 8'. Helweci odpowiedzieli dopiero w 68'. Humory kibicom poprawił Shaqiri, ale nie na długo. W 77' z boiska został wyrzucony Freuler i chociaż Szwajcarzy grali w osłabieniu, to byli w stanie dotrwać do końca spotkania. Przetrwali nawet dogrywkę i polegli dopiero w serii rzutów karnych. I jedni, i drudzy wykonywali je fatalnie, chociaż ostatecznie to La Furia Roja awansowała do 1/2. Zasłużenie? Miała więcej szczęścia jak umiejętności. 

Komentarze