Dzień Kolumba, czy Dzień Rdzennej Ludności?

    2. poniedziałek października jest obchodzony w USA jako Columbus Day, czyli Dzień Krzysztofa Kolumba. Wszyscy pracownicy państwowi mają wolne, a Amerykanie włoskiego pochodzenia urządzają uliczne parady. Niestety (a może i stety) nie wszystkim podoba się to święto.

    Pierwszy zgrzyt pojawił się w dokładnie w 500-lecie odkrycia Ameryki. Wówczas to Berkeley (miasto, czy raczej miasteczko w Kalifornii, kojarzone przede wszystkim z uniwersytetu) zadecydowało, że nie będzie więcej obchodzić święta ku pamięci Kolumba. Dlaczego? Ano dlatego, że jeśli weźmiemy pod uwagę dzisiejsze standardy praw człowieka, to Kolumb nie byłby nikim więcej jak mordercą i złodziejem i to na światową skalę. W związku z powyższym, dzień ten przemianowano na Dzień Rdzennej Ludności. (Nie bez znaczenia był też fakt, że zmiany tej domagało się stowarzyszenie Resistance 500.)

    2. zgrzyt pojawił się w San Francisco, gdzie planowano odegranie lądowanie Kolumba z 12.10.1492 na Bahamach. Około 4 000 demonstrantów uniemożliwiło łodzi z aktorami przebranymi za Kolumba i jego załogę przybicia do brzegu. Obrzucili ich jajami i wykrzykiwali słowo "morderca!"

    Patrząc na historię, zachowanie protestujących nie powinno dziwić. Europejczycy przywieźli ze sobą ból, niewyobrażalne cierpienie, choroby dziesiątkujące lokalną ludność; plądrowali, grabili i łupili wszystko co się dało; mordowali i gwałcili; niszczyli; a na koniec zamknęli Indian w specjalnych rezerwatach.

    Patrząc na to wszystko chłodnym okiem nie trudno się dziwić, że za przykładem Berkeley poszły inne miasta, a także stany. W Południowej Dakocie 2. poniedziałek października jest Dniem Rdzennych Amerykanów, na Hawajach to Dzień Odkrywców, lecz nie chodzi o Europejczyków a Polinezyjczyków, którzy przypłynęli na wyspy ponad 1 000 lat temu. Z Dniem Kolumba pożegnały się w tym roku Seattle i Minneapolis - będą obchodzić Dzień Rdzennej Ludności.

    W samym Seattle przejdzie parada 29 indiańskich plemion z okolic miasta, które będą śpiewać i bić w bębny, co oczywiście nie wszystkim się podoba. Pierwszymi niezadowolonymi są Włosi (okey, potomkowie włoskich imigrantów), którzy uważają, iż należy uhonorować rdzenną ludność, lecz jednocześnie należy pielęgnować przyjaźń włosko-amerykańską, a to święto idealnie się do tego nadaje. Drugimi niezadowolonymi z takiego obrotu sprawy są ludzie związani z konserwatywną prawicą.

    Co będzie dalej? Na pewno Włosi nie mają co liczyć na inny "włoski dzień". Raz, że dzień wolny od pracy kosztuje podatników około 200 mln $, a dwa, że ostatnie święto narodowe zostało wprowadzone w 1983 jako Dzień Martina Luthera Kinga, co też nie wszystkim przypadło do gustu. Weźmy na to, że Missisipi i Alabama obchodzą dzień generała Roberta Lee (w wojnie secesyjnej dowodził armią południa).

    Z drugiej jednak strony większość USA dalej obchodzi Dzień Kolumba, przy czym firmy prywatne w jedynie 23 stanach i Dystrykcie Kolumbia dają swoim pracownikom dzień wolny - inni muszą pracować.

Komentarze

  1. No taaaak.... Wielu jest wybawców, nawracających na wiarę (tylko czy ta, na którą nawracają jest lepsza? Niby dlaczego?) oczywiście ogniem i mieczem. I to dla dobra nawracanych . Tylko czy nawracani sa z tego zadowoleni? Oto jest pytanie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz