Czarownice z Salem

     18 z ponad setki mieszkanek małej mieściny Salem w stanie Massachusetts straciło życie na szubienicy. Pierwszą powieszono 10.06.1692 roku. Wśród skazanych znalazł się także pastor, który odmówił udziału w mordowaniu kobiet. Gilesa Coreya zabito, miażdżąc mu głowę kamieniem. 

    Życie 500 mieszkańców małej amerykańskiej osady nie było usłane różami. Nieustanne zagrożenie ze strony Indian, surowe warunki klimatyczne i purytańskie zasady, którymi kierowała się mała społeczność uznająca kolorowe ubiory, alkohol i wszelkie rozrywki za niemoralne, składały się na ponurą rzeczywistość. Na domiar złego pod koniec 1691 roku z córką miejscowego pastora i jej kuzynką zaczęły się dziać dziwne rzeczy. 9-letnia Betty Parris i 11-letnia Abigail Williams, dotąd grzeczne i spokojne dziewczynki, zaczęły wpadać w trans, wiły się w konwulsjach, krzyczały i bełkotały w nieznanym języku. Wystraszonym rodzicom tłumaczyły, że to skutek pogryzienia przez niewidzialnego przybysza, który nawiedza je po zmroku.

    Na nic zdały się modlitwy mieszkańców Salem. Bezradny okazał się też miejscowy medyk. A co gorsze, to samo szaleństwo ogarnęło również 12-letnią Ann Putnam, 16-letnią Mary Walcott i kilka innych nastolatek. Na mieszkańców osady padł blady strach. Gorączkowo zaczęto szukać winnych tej plagi. Padło na żebraczkę Sahrę Goods, Marthę Corey i niewolnicę Titubę. Oskarżone o czary kobiety wtrącono do więzienia. Pierwsze dwie nie przyznały się do winy, ale Tituba zaczęła opowiadać o konszachtach z szatanem, który miał ją nawiedzać pod postacią kota. Co gorsza, podała też nazwiska innych mieszkańców osady mających parać się czarną magią.

    W Salem wybuchła psychoza. Opętani strachem i żądzą krwi mieszkańcy rozpoczęli istne polowanie na czarownice. Liczba oskarżonych o czary rosła lawinowo i wkrótce zaczęło brakować miejsc w okolicznych więzieniach. W apogeum histerii za kratami siedziało 150 osób. Wśród nich byli także mężczyźni, gdyż jeden z członków sądu, protestancki teolog Cotton Mather wymyślił sobie, że diabeł może się ukrywać również tam, gdzie nikt się go nie spodziewa. Dosłownie każdy mógł zostać posądzony o czary.

    Procesy oskarżonych, które ruszyły w maju, były karykaturalne. Do skazania na śmierć wystarczyło stwierdzenie dziwnego zachowania. Sąd gorliwie dawał też wiarę sąsiadom i znajomym podsądnych, którzy mówili, że widywali ich w towarzystwie diabła. Jedna ze straconych - Martha Corey - trafiła na szubienicę, bo jej sąsiad twierdził, że po kłótni z nią, padło kilka jego krów. 

    Na mocy takich "dowodów" między czerwcem a październikiem 1692 roku powieszono w Salem 19 osób. Pozostałe zawdzięczały życie temu, że sprawa zaczęła wywoływać coraz większe oburzenie w Nowej Anglii. Dopiero jednak 4 lata później Sąd Najwyższy stanu Massachusetts uznał procesy za nielegalne, a egzekucje za tragedie i ogłosił dzień żałoby ku pamięci wszystkich straconych. I chociaż trudno w to uwierzyć, to skazani na śmierć zostali formalnie uniewinnieni dopiero w 1954 roku.

    Co było rzeczywistą przyczyną "opętania" nastolatek z Salem? Jedni twierdzą, że mogła to być tragiczna w skutkach zabawa znudzonych monotonią życia dziewcząt, ich przejaw buntu wobec surowych zasad. Inni z kolei twierdzą, że objawy psychozy w Salem przypominają skutki zatrucia sporyszem - grzybem wegetującym na zbożach, który zatruwając mąkę może wywoływać halucynacje i konwulsje. 

Komentarze