koniec świata

   Koniec świata... Real w "pięknym" stylu przegrał na wyjeździe z Malagą, a Milan skarciła Roma. Zważywszy na to, że to ostatnie mecze przed przerwą noworoczną, humory są wręcz fantastycznie fantastyczne. Po prostu rewelacja! Jak jeszcze mogę zrozumieć beznadziejnie słabą postawę Milanu, który przed sezonem praktycznie wymienił cały skład (a przynajmniej podstawowych zawodników), tak w przypadku Realu za cholerę tego nie rozumiem. Nie wiem. Nie mam pomysłu. I nie mam ochoty snuć domysłów. Malaga wcale nie była aż tak dobra. Z drugiej strony Real też nie był słaby. Co więc poszło nie tak? Ano to, że Królewscy nie potrafią wykorzystywać sytuacji. Jak już zdecydowali się na strzał to: strzelali minimalnie obok, ponad bramkę, w bramkarza albo jak popisał się Di Maria - nieudanym lobem. Nie wiem jak można to było schrzanić, ale widać trzeba być Jeźdźcem bez głowy jak czasami nazywa się Argentyńczyka. Coś jeszcze? Może to, że na ławce usiadł... Casillas. Tak, tak, dobrze napisałam. Iker na ławce rezerwowych, a między słupkami Adan.
   Co zaś się tyczy Romy... W trzech słowach: wygrała z Milanem. Wiem, nie nowina. ACM w tym sezonie jest praktycznie chłopcem do bicia. Rossoneri przegrali z: Sampdoria, Atalanta, Udinese, Inter, Lazio, Fiorentina i Roma. Jakimś cudem udało im się zremisować z Napoli, a dzięki wsparciu pana z gwizdkiem wygrali z Juve.
   Pozytywy? Wypadałoby zakończyć miłym akcentem, więc... Benzema wrócił po kontuzji, rozegrał cały mecz i strzelił gola. 


Komentarze