Auf Wiedersehen VFL!

   Przed spotkaniem rewanżowym z VFL Wolfsburg piłkarze Realu Madrid zapowiadali remontadę. Miała być walka do upadłego już od pierwszej minuty spotkania aż do ostatniej sekundy. Królewscy obiecywali, że dadzą z siebie wszystko, że będą gryźć trawę i nie odpuszczać ani na moment. Wierzyli, że uda im się odrobić 2-bramkową stratę i wygrać tak, aby znaleźć się w 1/2 finału CL. Wierzyli, że są w stanie tego dokonać. I dokonali. Gryźli trawę, nie odpuszczali, grali mądrze i ambitnie, a przede wszystkim na zero z tyłu. 
   Do półfinału wprowadził ich Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzelił hat-tricka, dzięki czemu ma już na koncie 16 trafień w tegorocznej edycji CL, czego nie dokonał nikt inny. Jakby to mogło kogoś dziwić.
   Królewscy wyszli na spotkanie z Wolfsburgiem skoncentrowani jak nigdy. Już od pierwszych minut zamierzali pokazać gościom, że są zupełnie inną drużyną niż ta, którą mogliśmy oglądać przed tygodniem. Wysłali jasny sygnał - będziemy walczyć o każdy metr i o każdą piłkę, nie cofniemy się. Wysoki pressing szybko zamienił się na wyśmienite sytuacje strzeleckie.
   W 16' po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wykorzystał znakomite podanie Carvajala i pokonał Benaglio. Ledwie chwilę potem mógł się wpisać na listę po raz drugi, ale minimalnie zabrakło mu szczęścia. Minutę później był już bezbłędny. Wyśmienita wrzutka z rzutu rożnego Kroosa i Ronaldo wyrównuje stan gry. 2:2 w 2-meczu, a zatem wszystko zaczyna się od nowa. 
   Piłkarze VFL z niedowierzaniem patrzyli na to, co się właśnie wydarzyło. Zdawali sobie sprawę, że tym razem będzie o wiele ciężej, ale aż takiego obrotu spraw to się nie spodziewali. A Królewscy? Do szczęścia potrzebowali jeszcze jednego gola, przy założeniu, że żadnego nie stracą, ale nieco przystopowali.
   Tak naprawdę to Wolfsburg dopiero ruszył z atakiem, kiedy to z powodu kontuzji w 32' z boiska zszedł Draxler. Pierwszą bombę posłał Gustavo, ale Navas nie dał się zaskoczyć. Druga bomba przyszła zaledwie parę minut po pierwszej, ale to goalkeeper gospodarzy ponownie wyszedł z tej próby zwycięsko. 
   Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:0. Real dominował, ale VFL pokazał, że tanio skóry nie sprzeda, co też i było widać. Piętnaście minut później obie ekipy pojawiły się na murawie. Bez zmian w składach, za to z tym samym postanowieniem - strzelić gola. Dalej nie brakowało dogodnych sytuacji strzeleckich i parad bramkarzy, aczkolwiek Real nadal grał nieco zachowawczo. Owszem, a to Ronaldo, to znów Bale, to Benzema, to Kroos z rzutu rożnego, to znów główka Ramosa, ale zawsze ktoś asekurował z tyłu i jak goście mieli stały fragment gry, to piłkarze w białych koszulkach tłumnie przebywali pod swoim polem karnym i bacznie uważali na to, co się działo dookoła. 
   W końcu Cristiano Ronaldo po raz trzeci i ostatni pokonał Benaglio. Była 77' meczu, gdy cały stadion eksplodował z radości. 3:0 dla Realu, a więc to Los Merengues zagrają w półfinale.
   W 84' Jesé zastąpił na boisku Benzemę. Francuz był wielki i do pełni szczęścia zabrakło mu tylko bramki, ale z całą pewnością zarówno on, jak i harujący na całym boisku Bale oraz Ronaldo zasłużyli na pochwały pod swoim adresem. 
   Ostatnie minuty spotkania to lekka nerwowość w wykonaniu obu ekip. VFL cisnął, ale to Real miał swoje szanse, choć w zamieszaniu podbramkowym znowu należałoby pochwalić Navasa. Kostarykanin może i wpuścił 2 bramki w poprzednim spotkaniu, ale w tym był po prostu bezbłędny. A Królewscy zagrali tak jak przeciwko Barcelonie - mądrze i skutecznie ani na moment nie wątpiąc w to, że mogą wygrać.
Skład Realu: Navas - Carvajal, Pepe, Sergio Ramos, Marcelo - Casemiro, Kroos,Modrić (90' Varane)- Bale, Ronaldo, Benzema (84' Jesé)

Komentarze