Znowu to samo. Real Madrid wygrał na wyjeździe z Eibar 3:1, ale w grze Królewskich znowu było mnóstwo błędów, których w ogóle nie powinno być. Już po 13 minutach było 2:0 dla gości. Na listę strzelców wpisali się kolejno Benzema 6' i Modrić 13'. I kiedy wydawało się, że kwestia kolejnych goli dla Los Blancos to tylko kwestia czasu, znowu zaczęło się psuć. Znowu - to słowo klucz.
To niezrozumiałe, bo pierwsze minuty w wykonaniu Realu były naprawdę dobre, a potem... W 28' Kike García pokonał Courtois (cudowny gol) i chociaż w 36' Benzema trafił do siatki rywali po raz drugi, to ten gol nie został uznany. Królewscy jakoś dotrwali do przerwy, ale jeszcze w doliczonym czasie gry było gorąco. A po zmianie stron - znowu - wszystko zaczęło się psuć. Co z tego, Los Blancos stwarzali sobie sytuacje, gdy - znowu - nie potrafili ich wykorzystać? Za to Eibar nie tracił nadziei. W 81' gospodarze liczyli na karnego, po tym jak piłka trafiła Ramosa w ramię / łokieć, ale VAR powiedział: nie. Jutro katalońska prasa będzie miała używanie... W 92' trzeciego gola dla ekipy z Madrytu zdobył Lucas.
Koniec końców najważniejsze i tak są 3 punkty, a te jadą do Madrytu.
Aha, Atalanta, z którą Królewscy zmierzą się w 1/8 CL, wygrała z AS Roma 4:1. Gospodarze przegrywali od 3', ale wzięli się za robotę w drugiej połowie i odrobili straty z nawiązką. Tak, Atalanta potrafi odrabiać straty, szczególnie po zmianie stron. Real ma więc się czego obawiać. Z taką grą, jaką dziś zaprezentowali, będzie cholernie ciężko.
Komentarze
Prześlij komentarz