koniec marzeń futbolowego Kopciuszka

   Piękny sen Islandii o zawojowaniu futbolowego świata zakończył się dość brutalnie, bo porażką aż 2:5 z Francją, lecz mimo to piłkarze tego wyspiarskiego kraju nie mają się czego wstydzić. Ba. Strzelili gospodarzom turnieju 2 gole i to na Stade de France, nie odpuszczali nawet wtedy, gdy przegrywali 4:0 i ciągle szukali swojej szansy. I byli blisko zdobycia trzeciego gola. Z pewnością podbili serca kibiców z całego kontynentu jak mało która drużyna.
   Francja w końcu zaskoczyła, grała naprawdę wspaniale, aczkolwiek zdarzały się jej momenty przestoju, niedokładności i nieporozumień, co też i zaowocowało stratą dwóch bramek. 
    Zaczęło się dobrze i chyba trochę niespodziewanie. Olivier Giroud w 12' wyprowadził Les Bleus na prowadzenie. Ledwie 8 minut później Pogba najwyżej wyskoczył do dośrodkowania i wpakował piłkę głową do siatki. 2:0.
   43' i strzał Payeta. 3:0 na tablicy wyników. Dwie minuty później na 4:0 podwyższył Griezmann.

    Pewnie każda inna drużyna w tym momencie poddałaby się, marząc o końcu spotkania, ale nie ekipa Islandii. Nie załamali się, konsekwentnie szukali swojej szansy, aż w końcu ją wykorzystali. W 56' Sigthórsson zdobył kontaktowego gola. Odpowiedź Francji była niemal natychmiastowa. Trzy minuty później Giroud po raz drugi tego wieczoru pokonał bramkarza rywali. Niewiarygodne, ale jednak prawdziwe. Koniec emocji? A gdzie tam! W 84' Bjarnason zmniejszył rozmiary porażki na 2:5. 

Komentarze