Karim!!!

   Po 98 dniach piłkarze Realu Madrid mogli wreszcie podnieść puchar za wygranie ligi. Zgodnie z hiszpańskim zwyczajem, puchar ten wręcza się zwycięskiej drużynie na rozpoczęcie sezonu a nie na zakończenie. Cóż, co kraj, to obyczaj, nie mniej jednak czekać tyle czasu to lekka przesada. Tak czy inaczej kapitanowie Królewskich odebrali puchar w loży honorowej Bernabeu, a potem zeszli na murawę pokazać go zgromadzonym na stadionie kibicom. W sumie Sergio Ramos, Marcelo i Cristiano Ronaldo pokazali 3 puchary: za wygranie ligi, Superpuchar Europy i Superpuchar Hiszpanii. Później już tak miło nie było.
   Na miano bohatera w starciu z Valencią (2:2) zasłużył Marco Asensio. Jak część kibiców nie mogła się pogodzić z odejściem Moraty, tak młody Hiszpan nie dość, że wypełnił po nim lukę, to jeszcze stał się idolem Bernabeu. Asensio udowadnia, że mimo młodego wieku można stać się podstawowym zawodnikiem Królewskich i wpływać na losy meczów. Dzisiaj dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i za każdym razem bramkarz rywali nie miał nic do powiedzenia.
   Z kolei na miano antybohatera zasłużył Benzema. Jeszcze przed przerwą miał przynajmniej dwie sytuacje, które powinien wykorzystać, a w doliczonym już czasie po prostu musiał strzelić zwycięskiego gola, ale to niestety nie był dzień Francuza. I nie tylko jego. Efektownie próbował Bale, a także Modrić, lecz piłka dzisiaj słuchała się tylko Asensio.
   Na słowa krytyki zasłużył też sędzia, który powinien przyznać Realowi rzut karny po ewidentnym zagraniu ręką jednego z piłkarzy gości, ale prawda jest taka, że gdyby Ronaldo był na boisku, to z pomyłek Benza ustrzeliłby co najmniej hat-tricka.

   Skład Realu:
Navas - Carvajal, Nacho, Casemiro, Marcelo - Modrić, Kroos (85' Mayoral) - Isco (46' Kovačić), Asensio, Bale (74' Vázquez) - Benzema

Komentarze