W spotkaniu Brazylia - Meksyk (2:0), Meksykanie mieli dobre pierwsze 20 minut, kiedy to rzeczywiście prezentowali się lepiej od rywali. Gdyby w tym czasie strzelili gola, to kto wie jak dalej potoczyłby się ten mecz.
Mocną stroną Meksyku był Ochoa, który kilka razy uchronił swój zespół przed stratą bramki. Skapitulował dopiero w 51', a później w 88'. Słabą zaś stroną pozostawał atak - nieliczne sytuacje strzeleckie, a w dodatku niecelne.
Brazylia nie powaliła na kolana, ale była lepsza i dlatego zagra w 1/4.
Starcie Belgii z Japonią (3:2) śmiało można nazwać porywającym widowiskiem. Chociaż na pierwszego gola trzeba było czekać do 48', to nie można było narzekać. Cały czas coś się działo.
Przez pierwsze 45 minut Czerwone Diabły bezskutecznie próbowały pokonać bramkarza rywali. Kilka minut po zmianie stron niespodziewanie na prowadzenie wyszła Japonia. Szok i niedowierzanie? Na pewno, tym bardziej, że już w 52' Inui podwyższył na 2:0, choć wydawało się, że nic z tej akcji nie będzie. Japończycy wyszli z kontrą, ale zostali przyblokowani tuż pod polem karnym rywali, przez co zmuszeni wycofali piłkę. Jedno podanie i strzał... Courtois nie miał szans.
Zaskoczona Belgia musiała gonić wynik. Lukaku wciąż nękał rywali, ale to nie był jego dzień na strzelanie goli. Kawashima dał się pokonać w 69'. Vertonghen dał nadzieję Czerwonym Diabłom. Pięć minut później Fellaini wyrównał i teraz to Japończycy przecierali oczy ze zdumienia. Przed tym turniejem nikt na nich nie liczył, a byli blisko sprawienia niespodzianki. W głupi sposób dali sobie w krótkim odstępie czasu wbić dwa gole, chociaż nie powinno to dziwić, gdyż Belgia zaczynała przeważać.
Kiedy jednak wydawało się, że dojdzie do dogrywki, w 94' Chadli strzelił zwycięską bramkę. Geniuszem w tej akcji popisał się niewidoczny przez 90 minut De Bruyne, który idealnie zagrał w tempo.
Mocną stroną Meksyku był Ochoa, który kilka razy uchronił swój zespół przed stratą bramki. Skapitulował dopiero w 51', a później w 88'. Słabą zaś stroną pozostawał atak - nieliczne sytuacje strzeleckie, a w dodatku niecelne.
Brazylia nie powaliła na kolana, ale była lepsza i dlatego zagra w 1/4.
Starcie Belgii z Japonią (3:2) śmiało można nazwać porywającym widowiskiem. Chociaż na pierwszego gola trzeba było czekać do 48', to nie można było narzekać. Cały czas coś się działo.
Przez pierwsze 45 minut Czerwone Diabły bezskutecznie próbowały pokonać bramkarza rywali. Kilka minut po zmianie stron niespodziewanie na prowadzenie wyszła Japonia. Szok i niedowierzanie? Na pewno, tym bardziej, że już w 52' Inui podwyższył na 2:0, choć wydawało się, że nic z tej akcji nie będzie. Japończycy wyszli z kontrą, ale zostali przyblokowani tuż pod polem karnym rywali, przez co zmuszeni wycofali piłkę. Jedno podanie i strzał... Courtois nie miał szans.
Zaskoczona Belgia musiała gonić wynik. Lukaku wciąż nękał rywali, ale to nie był jego dzień na strzelanie goli. Kawashima dał się pokonać w 69'. Vertonghen dał nadzieję Czerwonym Diabłom. Pięć minut później Fellaini wyrównał i teraz to Japończycy przecierali oczy ze zdumienia. Przed tym turniejem nikt na nich nie liczył, a byli blisko sprawienia niespodzianki. W głupi sposób dali sobie w krótkim odstępie czasu wbić dwa gole, chociaż nie powinno to dziwić, gdyż Belgia zaczynała przeważać.
Kiedy jednak wydawało się, że dojdzie do dogrywki, w 94' Chadli strzelił zwycięską bramkę. Geniuszem w tej akcji popisał się niewidoczny przez 90 minut De Bruyne, który idealnie zagrał w tempo.
Komentarze
Prześlij komentarz