Reprezentacja Anglii pokonała Szwecję 2:0, po golach Maguire (Harry, a nie Tobey) w 30' oraz Dele w 59' i jako przedostatnia zameldowała się w półfinale Mundialu.
To był nudny, bezbarwny i pozbawiony większych emocji mecz. Piłkarze Trzech Koron niemal nie stwarzali sobie okazji do zdobycia gola, te można by było policzyć na palcach jednej ręki. Najlepszą mieli tuż po tym jak Anglicy wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Szkoda słów na to widowisko.
Starcie Rosji z Chorwacją (2:2 po dogrywce, 3:4 w karnych) miało być pozbawione wrażeń artystycznych, a tymczasem obfitowało w emocje i to do samego końca. Wbrew temu, o czym się mówiło, Rosjanie nie zamierzali czekać i sami wychodzili z inicjatywą. Atakowali, nie bali się walczyć o piłkę.
W 31' Czeryszew pokonał Subasicia. Rosyjscy kibice zaczęli świętować, ale 8 minut później miny im zrzedły. Kramarić wykorzystał dośrodkowanie niepilnowanego Mandżukicia i doprowadził do wyrównania.
Remis 1:1 utrzymał się do przerwy, a także po przerwie. Jako, że obie drużyny miały w nogach dogrywki z poprzedniej rundy, brakowało im świeżości. A im bliżej było końca regulaminowych 90 minut, tym bardziej widoczne stawało się zmęczenie obu jedenastek. Musiała więc zostać rozegrana dogrywka.
W 111' Chorwaci dość niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Zamieszanie w polu karnym po stałym fragmencie gry wykorzystał Vida. Cała ta akcja miała w sobie więcej przypadku i szczęścia niż ładu i składu, ale bramka to bramka.
W 115' Sborna wyrównała. Fernandes pokonał bramkarza rywali po - jakżeby inaczej - stałym fragmencie gry. Tego akurat wykonywał Dżagojew, który wrócił po kontuzji (której nabawił się w meczu otwarcia) i na boisku pojawił się w 102'.
Po 120 minut znowu widniał remis, a więc znowu o wszystkim miały zadecydować rzuty karne. Zaczęli Rosjanie. Do piłki podszedł Smołow i... jego strzał obronił Subasić. Przy stanie 1:1 Akinfiejew obronił strzał Kovacicia. Następnie do 11 podszedł Fernandes i... piłka po jego strzale przetoczyła się obok lewego słupka. Kolejna seria 11 była już wykonywana sprawnie. Ostatnią wykorzystał Rakitić, który wytrzymał presję i dzięki niemu Chorwacja wygrała 4:3, i awansowała do 1/2.
To był nudny, bezbarwny i pozbawiony większych emocji mecz. Piłkarze Trzech Koron niemal nie stwarzali sobie okazji do zdobycia gola, te można by było policzyć na palcach jednej ręki. Najlepszą mieli tuż po tym jak Anglicy wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Szkoda słów na to widowisko.
Kane tym razem bez gola |
W 31' Czeryszew pokonał Subasicia. Rosyjscy kibice zaczęli świętować, ale 8 minut później miny im zrzedły. Kramarić wykorzystał dośrodkowanie niepilnowanego Mandżukicia i doprowadził do wyrównania.
Remis 1:1 utrzymał się do przerwy, a także po przerwie. Jako, że obie drużyny miały w nogach dogrywki z poprzedniej rundy, brakowało im świeżości. A im bliżej było końca regulaminowych 90 minut, tym bardziej widoczne stawało się zmęczenie obu jedenastek. Musiała więc zostać rozegrana dogrywka.
W 111' Chorwaci dość niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Zamieszanie w polu karnym po stałym fragmencie gry wykorzystał Vida. Cała ta akcja miała w sobie więcej przypadku i szczęścia niż ładu i składu, ale bramka to bramka.
W 115' Sborna wyrównała. Fernandes pokonał bramkarza rywali po - jakżeby inaczej - stałym fragmencie gry. Tego akurat wykonywał Dżagojew, który wrócił po kontuzji (której nabawił się w meczu otwarcia) i na boisku pojawił się w 102'.
Po 120 minut znowu widniał remis, a więc znowu o wszystkim miały zadecydować rzuty karne. Zaczęli Rosjanie. Do piłki podszedł Smołow i... jego strzał obronił Subasić. Przy stanie 1:1 Akinfiejew obronił strzał Kovacicia. Następnie do 11 podszedł Fernandes i... piłka po jego strzale przetoczyła się obok lewego słupka. Kolejna seria 11 była już wykonywana sprawnie. Ostatnią wykorzystał Rakitić, który wytrzymał presję i dzięki niemu Chorwacja wygrała 4:3, i awansowała do 1/2.
Komentarze
Prześlij komentarz