Real Madrid rozpoczyna kolejny marsz po triumf w Lidze Mistrzów. W swoim pierwszym kroku Królewscy pewnie pokonali na Bernabeu AS Romę 3:0. Spotkanie stało na wysokim poziomie i zgromadzeni na stadionie kibice powinni być zadowoleni, tym bardziej, że co jedna bramka, to ładniejsza.
Pierwsze minuty to zdecydowany pressing ze strony gospodarzy. Roma to przeczekała i sama wyszła z kontrą, choć to Los Blancos byli zdecydowanie bliżej prowadzenia. Swoje szanse mieli Bale, Benzema, Ramos, Carvajal, Isco...
Pierwsza bramka padła dopiero pod koniec pierwszej połowy, kiedy to sędzia zarządził rzut wolny po faulu De Rossiego. Do piłki podszedł Isco i... piłka zatrzepotała w siatce. Piękny gol Hiszpana!
W drugiej połowie Real wciąż dominował, aczkolwiek zawodnicy Romy zaczęli sprawiać więcej kłopotów obronie niż w pierwszych 45 minutach. Na szczęście dla gospodarzy w kapitalnej formie jest Navas, który wyczyniał istne cuda. Reprezentant Kostaryki parokrotnie uchronił zespół przed stratą goli i to głównie dzięki niemu Real zakończył ten mecz na zero z tyłu.
W 58' na 2:0 podwyższył Bale. Jego znakiem firmowym staje się samotny rajd z piłką, po którym strzela z ostrego kąta na dalszy słupek. Równie piękna bramka co Isco, co tu ukrywać.
Roma przegrywała, ale wciąż próbowała, choć im bliżej było końca, tym ich ataki traciły na sile. Real za to nie zamierzał poprzestawać. I tak w 91' swoje pierwsze trafienie w oficjalnym debiucie zanotował Mariano Diaz. Ależ bramka! Ale przecież numer 7 na plecach zobowiązuje.
Jak dla Romy nie było to najlepsze spotkanie, tak do gry Królewskich trudno się doczepić. Euforia euforią, ale to naprawdę było dobre spotkanie i przyjemnie oglądało się popisy Los Blancos.
Skład Realu:
Navas - Carvajal, Varane, Ramos, Marcelo - Modrić (85' Ceballos), Casemiro, Kroos - Isco, Bale (73' Mariano Diaz), Benzema (62' Asensio)
Pierwsze minuty to zdecydowany pressing ze strony gospodarzy. Roma to przeczekała i sama wyszła z kontrą, choć to Los Blancos byli zdecydowanie bliżej prowadzenia. Swoje szanse mieli Bale, Benzema, Ramos, Carvajal, Isco...
Pierwsza bramka padła dopiero pod koniec pierwszej połowy, kiedy to sędzia zarządził rzut wolny po faulu De Rossiego. Do piłki podszedł Isco i... piłka zatrzepotała w siatce. Piękny gol Hiszpana!
W drugiej połowie Real wciąż dominował, aczkolwiek zawodnicy Romy zaczęli sprawiać więcej kłopotów obronie niż w pierwszych 45 minutach. Na szczęście dla gospodarzy w kapitalnej formie jest Navas, który wyczyniał istne cuda. Reprezentant Kostaryki parokrotnie uchronił zespół przed stratą goli i to głównie dzięki niemu Real zakończył ten mecz na zero z tyłu.
W 58' na 2:0 podwyższył Bale. Jego znakiem firmowym staje się samotny rajd z piłką, po którym strzela z ostrego kąta na dalszy słupek. Równie piękna bramka co Isco, co tu ukrywać.
Roma przegrywała, ale wciąż próbowała, choć im bliżej było końca, tym ich ataki traciły na sile. Real za to nie zamierzał poprzestawać. I tak w 91' swoje pierwsze trafienie w oficjalnym debiucie zanotował Mariano Diaz. Ależ bramka! Ale przecież numer 7 na plecach zobowiązuje.
Jak dla Romy nie było to najlepsze spotkanie, tak do gry Królewskich trudno się doczepić. Euforia euforią, ale to naprawdę było dobre spotkanie i przyjemnie oglądało się popisy Los Blancos.
Navas - Carvajal, Varane, Ramos, Marcelo - Modrić (85' Ceballos), Casemiro, Kroos - Isco, Bale (73' Mariano Diaz), Benzema (62' Asensio)
Komentarze
Prześlij komentarz