W starciu z City (1:2), Real był lepszy tylko na początku meczu. Piłkarze wyszli z bojowym nastawieniem. Wszystkim chciało się grać, atakować, walczyć. I trzeba przyznać, że fajnie było oglądać taki Real.
Przetrzebiony kontuzjami Real zdobył w 28' bramkę. Na listę strzelców wpisał się... Rodrygo, który ostatniego gola zdobył ponad 30 spotkań temu i, który wyszedł w podstawowej 11. Brazylijczyk lubi strzelać przeciwko City. Oby w końcu się odblokował i znowu zaczął zdobywać bramki, bo nasza ofensywa też słabo wygląda.
Królewscy najwyraźniej lubią sobie komplikować życie. Real prowadzi, Real remisuje, Real przegrywa. W zasadzie na własne życzenie. Dobrze, że w bramce stał Courtois, bo gdyby nie on, to tych straconych bramek byłoby znacznie więcej. I dobrze, że sędzia był niekonsekwentny, bo Rüdiger powinien zobaczyć drugą żółtą kartkę i wylecieć z boiska.
Śmieszy mnie, jak czytam, że Vini jest niezadowolony: z pozycji Mbappe w zespole / z tego, że Francuz zarabia więcej od niego / że Xabi ustawił zespół pod Francuza / z metod treningowych Alonso / że trener ośmielił się wcześniej ściągnąć go z boiska / że musiał siedzieć na ławce / że nie ma pewnego miejsca w pierwszej 11 zespołu / że.... sporo tego. Lista jest naprawdę długa. A co mnie wkurza? To, że Vini ma pretensje o to wszystko i jeszcze więcej, a jak Mbappe nie gra (tak, jak dzisiaj) i to on jest pierwszoplanową postacią, to gra d... Nie jest liderem. Nie bierze odpowiedzialności. Nie daje zespołowi impulsu. Nie jest odnośnikiem, ale uważa się za nie-wiadomo-kogo i strzela fochy. No więc, jak ci się qrwa nie podoba, to idź do tej cholernej Arabii Saudyjskiej i graj sobie z wielbłądami na pustyni! Bo to, że dziadek Carlo pozwalał sobie wchodzić na głowę i piłkarzyki mogły robić co chciały, to przeszłość. Vini powinien się cieszyć, że Xabi to nie Mourinho, bo Portugalczyk z nikim się nie cackał.

Komentarze
Prześlij komentarz