powrót Coentrao

   Po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją Fabio Coentrao powrócił do składu Realu i od razu znalazł się w podstawowej 11. Cieszy to tym bardziej zważywszy, że na drobny problem mięśniowy narzeka Bale. Wg komunikatu, który się pojawił na oficjalnej stronie Królewskich to nic poważnego, ale sztab szkoleniowy woli dmuchać na zimne. Na następne spotkanie, tj. mecz derbowy z Atletico powinien już być w pełni gotowy.
   Ale od czego jest CR7? Na kłopoty - Portugalczyk. W spotkaniu wyjazdowym z Elche wyprowadził Real na prowadzenie. Za to kompletnie nie popisał się Sergio Ramos. Kapitan Los Blancos już w 33` mógł osłabić swój zespół. Tylko dzięki nadmiernej pobłażliwości sędziego nie wyleciał z boiska. A skoro o tym. Jutrzejsza katalońska prasa na pewno poświęci tej sprawie odpowiednią ilość stron, komentarzy i analiz i, jak zawsze dojdzie do wniosku, że Realowi pomagają sędziowie a biedna barcelonka jak zawsze jest pokrzywdzona. 
  Chociaż, patrząc na to spotkanie z obiektywnej strony, sędzia trochę namieszał i kibice jak i zawodnicy Elche mają prawo czuć się pokrzywdzeni, co też dali odczuć śpiewając: Tak, tak, tak, wygrywa Madryt! (po przetłumaczeniu, żeby nie było). A za największy przekręt pewnie uznają karnego w doliczonym czasie gry. Ale faul był. Tyle, że sędzia doliczył 3 minuty do drugiej połowy, w czasie której Elche zdobyło wyrównującą bramkę, a w parę minut później Ronaldo pewnie podszedł do 11. I, żeby jeszcze było mało emocji, po ostatnim gwizdku sędziego zawodnicy gospodarzy plus sztab szkoleniowy (?) podbiegli do sędziego z pretensjami, co zaowocowało żółtymi kartkami. 


Elche - Real
1:2
Ronaldo 51`
Boakye 91`
Ronaldo 96`karny

Skład Realu: Lopez - Arbeloa, Pepe, Ramos, Coentrao - Khedira, Modric (81`Carvajal), Di Maria (89`Morata), Isco (70`Illarramendi), Ronaldo - Benzema

   A tak na marginesie, do świata żywych (czyli powrót po kontuzji) do Coentrao dołączyli Casillas i Varane, ale póki co zasiedli tylko na ławce rezerwowych.
dwa gole w jednym meczu

Carlo Ancelotti miał dziś nietęgą minę, Królewscy grali po prostu źle.
    Koniec końców, szopka z arbitrem w roli głównej zakończyła się Happy Endem. 3 punkty cieszą, choć styl niekoniecznie.
   

Komentarze