Nareszcie!!! Za nami / przed nami pierwsza kolejka spotkań CL.
Za hit kolejki bez wątpienia uchodzi spotkanie dwóch mistrzów. Na Bernabeu Mistrz Hiszpanii podejmował Mistrza Anglii. Po jakże zaciętym, emocjonującym, szalonym, niespodziewanym i pełnym zaskakujących zwrotów akcji meczu Real Madrid pokonał Manchester City 3:2. Do przerwy było 0:0, ale obie ekipy miały swoje szanse. Obie, choć Real powinien prowadzić. Powinien, ale podobnie jak z Sevillą nie potrafił wykorzystać dogodnych sytuacji. A, że niewykorzystane sytuacje się mszczą... W 68` Dżeko wyprowadził City na prowadzenie. W 75` wyrównał Marcelo. W 85` po fantastycznym strzale z wolnego (którego niestety X.Alonso nie był w stanie zablokować) Kolarov sprawił, że w oczach Królewskich zagościł strach. Ale nie na długo.
Dwie minuty cieszyli się z prowadzenia zawodnicy z Manchesteru. Dwie minuty po tym wprowadzony w 72` za Higuaina Benzema strzelił swojego pierwszego gola. Ale to jeszcze nie koniec emocji. W 90` Ronaldo podwyższył na 3:2 (kolejna wpadka kolejnego angielskiego bramkarza) i zwycięstwo Realu nad trudnym i niewygodnym rywalem stało się faktem.
Można powiedzieć ufff! i otrzeć dłonią spocone z wrażenia czoło. Co prawda Królewscy momentami przypominali chłopców we mgle, tak byli nieporadni/nieskuteczni, ale koniec końców wygrali i zainkasowali 3 punkty. A to jest przecież najważniejsze. Poza tym mówi się, że wielkie drużyny poznaje się po tym jak się podnoszą, gdy im nie idzie. Real właśnie tego dokonał. Liczę, że od teraz będzie już tylko lepiej. No, bo jak Benzema w końcu się przełamał... Drżyjcie bramkarze!
Komentarze
Prześlij komentarz