Kibice Albanii z pewnością zapamiętają mecz z Rumunią na długo. I to nie tylko dlatego, że pokonali rywali 1:0. To zwycięstwo to tak naprawdę pierwszy w historii wygrany mecz na wielkim turnieju. I Albania wciąż ma szansę na awans do 1/8 finału. Wprawdzie wszystko teraz zależy od pozostałych drużyn, od ich bilansu punktowo-bramkowego, ale szanse wciąż są, a więc jest i nadzieja.
Skazywana na pożarcie Albania miała być typowym dostarczycielem punktów. Tymczasem jej piłkarze zaprezentowali się z całkiem dobrej strony. Nie przerazili się wyżej notowanych rywali, nie odpuszczali, grali swoje, tyle tylko, że brakowało im albo szczęścia, albo zimnej krwi, by wykończyć dobrze się zapowiadające akcje.
Mecz Francji ze Szwajcarią można określić jako spotkanie starych znajomych. Dotychczas grali ze sobą 37 razy i 16 razy wygrywali Francuzi, zaś 9 spotkań zakończyło się remisem. Teraz już 10.
Kibice zgromadzeni na stadionie w Lille wprawdzie nie doczekali się bramek, ale nie mogli narzekać na nudę. Jako, że Les Bleus już wcześniej zapewnili sobie awans, Deschamps wprowadził paru zmienników. I tak od początku zagrali Cabaye, Sissoko i Gignac, a ponowną szansę na rehabilitację otrzymali Pogba, Griezmann i Coman.
W 9' na prowadzenie mogła wyjść Szwajcaria, po tym jak Shaqiri wykonywał rzut rożny, a we własnym polu karnym skiksował Pogba, lecz Djourou nie był w stanie wepchnąć piłki do siatki.
Później mieliśmy kolejne popisy Pogby i jego ostrzeliwanie bramki Sommera, jednak Szwajcar był bardzo pewny przy interwencjach i nie dał się pokonać. W sumie Francuzi mieli aż 9 rzutów rożnych przy zaledwie 2 Szwajcarów, lecz mimo to wynik do przerwy utrzymywał się przy stanie 0:0.
Na początku drugiej połowy stało się coś, co się praktycznie nie zdarza. Behrami i Griezmann tak ostro walczyli o futbolówkę, że ją... zepsuli. Konieczna była nowa.
W 63' na boisku zameldował się Payet i miał nawet okazję do zdobycia trzeciego na turnieju gola, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. A skoro Payet nie trafia, to i nikt nie trafia. 0:0 i koniec meczu.
Z pierwszego miejsca w grupie A wychodzi Francja z dorobkiem 7 punktów, potem Szwajcaria - 5 pkt, Albania - 3 pkt, a tabelę zamyka Rumunia z dorobkiem 1 pkt.
Skazywana na pożarcie Albania miała być typowym dostarczycielem punktów. Tymczasem jej piłkarze zaprezentowali się z całkiem dobrej strony. Nie przerazili się wyżej notowanych rywali, nie odpuszczali, grali swoje, tyle tylko, że brakowało im albo szczęścia, albo zimnej krwi, by wykończyć dobrze się zapowiadające akcje.
Sadiku w 43' wyprowadził Albanię na prowadzenie. |
Kibice zgromadzeni na stadionie w Lille wprawdzie nie doczekali się bramek, ale nie mogli narzekać na nudę. Jako, że Les Bleus już wcześniej zapewnili sobie awans, Deschamps wprowadził paru zmienników. I tak od początku zagrali Cabaye, Sissoko i Gignac, a ponowną szansę na rehabilitację otrzymali Pogba, Griezmann i Coman.
W 9' na prowadzenie mogła wyjść Szwajcaria, po tym jak Shaqiri wykonywał rzut rożny, a we własnym polu karnym skiksował Pogba, lecz Djourou nie był w stanie wepchnąć piłki do siatki.
Później mieliśmy kolejne popisy Pogby i jego ostrzeliwanie bramki Sommera, jednak Szwajcar był bardzo pewny przy interwencjach i nie dał się pokonać. W sumie Francuzi mieli aż 9 rzutów rożnych przy zaledwie 2 Szwajcarów, lecz mimo to wynik do przerwy utrzymywał się przy stanie 0:0.
W 63' na boisku zameldował się Payet i miał nawet okazję do zdobycia trzeciego na turnieju gola, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. A skoro Payet nie trafia, to i nikt nie trafia. 0:0 i koniec meczu.
Payet został przywitany przez kibiców gromkimi oklaskami. |
W poprzednim sezonie Gignac zdobył dla Tigres 24 gole, a patrząc na to spotkanie, był zdecydowanie lepszy od Giroud. |
Bywa, że i koszulka nie wytrzymuje napięcia. |
A to już obrazek po ostatnim gwizdku sędziego. |
Komentarze
Prześlij komentarz