A jednak można wygrać w lidze i przy okazji zanotować całkiem przyzwoity wynik oraz pobić rekord goli. Betis Sevilla nie dał rady rozpędzonym Królewskim i przegrał na własnym stadionie 3:5, choć momentami było naprawdę gorąco.
Worek z golami rozwiązał w 11' Marco Asensio, który wskoczył do pierwszej jedenastki kosztem Benzemy. Młody Hiszpan wpakował piłkę do siatki głową, tuż po tym jak chwilę wcześniej byłego bramkarza Realu - Adana - usiłował pokonać Ronaldo.
Po tej bramce wydawało się, że goście mają wszystko pod kontrolą, gdyż to oni częściej byli przy piłce i stwarzali sobie okazje, lecz Betis nie zamierzał pełnić roli chłopca do bicia. Swoisty strzał ostrzegawczy dał Joaquin, który z rzutu wolnego niemal trafił w okienko. Niemal, bo Navas wykazał się refleksem oraz zwinnością i odbił piłkę. Niestety niedługo po tym skapitulował. W 33' wyrównał Mandi, a kilka minut później Nacho zaliczył samobója. Do przerwy widniał więc wynik 2:1, a jakby jeszcze było mało problemów, w 30' boisko opuścił Marcelo. Brazylijczyk nabawił się kontuzji.
Do remisu doprowadził Real nie kto inny, tylko specjalista od zdobywania ważnych goli w ostatnich minutach, czyli Sergio Ramos. Miało to miejsce w 50', a już 9 minut później Marco Asensio strzelił swojego drugiego gola. W 65' na 4:2 podwyższył Cristiano Ronaldo.
I jak wydawało się, że to już koniec kanonady, tak w 85' Sergio Leon z bliska skierował piłkę do siatki i z 4:2 zrobiło się 4:3 dla Królewskich. Rozochocony takim obrotem spraw Betis rzucił się do ataków, lecz to Real zdobył kolejnego gola. W doliczonym już czasie gry rezerwowy Karim Benzema wykorzystał podanie Lucasa i strzelił 5 gola dla Los Blancos. Co ciekawe, Francuz zmienił w 89' Cristiano, a już w 92' mógł się cieszyć z bramki.
Worek z golami rozwiązał w 11' Marco Asensio, który wskoczył do pierwszej jedenastki kosztem Benzemy. Młody Hiszpan wpakował piłkę do siatki głową, tuż po tym jak chwilę wcześniej byłego bramkarza Realu - Adana - usiłował pokonać Ronaldo.
Po tej bramce wydawało się, że goście mają wszystko pod kontrolą, gdyż to oni częściej byli przy piłce i stwarzali sobie okazje, lecz Betis nie zamierzał pełnić roli chłopca do bicia. Swoisty strzał ostrzegawczy dał Joaquin, który z rzutu wolnego niemal trafił w okienko. Niemal, bo Navas wykazał się refleksem oraz zwinnością i odbił piłkę. Niestety niedługo po tym skapitulował. W 33' wyrównał Mandi, a kilka minut później Nacho zaliczył samobója. Do przerwy widniał więc wynik 2:1, a jakby jeszcze było mało problemów, w 30' boisko opuścił Marcelo. Brazylijczyk nabawił się kontuzji.
Do remisu doprowadził Real nie kto inny, tylko specjalista od zdobywania ważnych goli w ostatnich minutach, czyli Sergio Ramos. Miało to miejsce w 50', a już 9 minut później Marco Asensio strzelił swojego drugiego gola. W 65' na 4:2 podwyższył Cristiano Ronaldo.
I jak wydawało się, że to już koniec kanonady, tak w 85' Sergio Leon z bliska skierował piłkę do siatki i z 4:2 zrobiło się 4:3 dla Królewskich. Rozochocony takim obrotem spraw Betis rzucił się do ataków, lecz to Real zdobył kolejnego gola. W doliczonym już czasie gry rezerwowy Karim Benzema wykorzystał podanie Lucasa i strzelił 5 gola dla Los Blancos. Co ciekawe, Francuz zmienił w 89' Cristiano, a już w 92' mógł się cieszyć z bramki.
Skład Realu:
Navas - Carvajal, Nacho, Ramos, Marcelo (30' Theo) - Lucas,
Casemiro, Kovačić, Asensio - Bale (73' Isco), Ronaldo (89' Benzema)
Komentarze
Prześlij komentarz