Benzema... Może i nie strzela goli w tym sezonie tak często jak powinien. Może i pudłuje albo brakuje mu szczęścia. Może można doczepić się do jego gry. Ale w tej chwili to nie ważne. Dlaczego? Dlatego, że to właśnie Karim Benzema i jego dwa gole przeciwko Bayernowi dały Realowi trzeci finał CL z rzędu.
Pierwszy gwizdek sędziego i... Mamy powtórkę z rozgrywki. Kimmich w 3' pokonał Navasa i tym samym to goście wyszli na prowadzenie. Nie na długo. W 11' Marcelo idealnie dośrodkował a Benzema głową pokonał bramkarza rywali.
Drugi gol Francuza z 46' to kuriozum w wykonaniu Ulreicha. Goalkeeper Bayernu myślami najwidoczniej był jeszcze w szatni, bo po zagraniu kolegi z zespołu chyba chciał złapać piłkę w ręce, a tego przecież zabraniają przepisy. Niemiec w ostatniej chwili zmienił zdanie i minął się z futbolówką, a tę do pustej bramki zapakował właśnie BigBenz. 2:1 dla Królewskich!
Bawarczycy nie byliby jednak sobą gdyby odpuścili. Wprawdzie drugi stracony gol podciął im nieco skrzydła, ale i tak próbowali odwrócić losy spotkania. Być może byłoby inaczej, gdyby dobrą okazję wykorzystał Ronaldo i trafiłby na 3:1. Wówczas Bayern nie miałby już nic do gadania, lecz tak się niestety nie stało. Portugalczyk nie poprawił dzisiaj swojego rekordu strzeleckiego i zatrzymał się na 15 trafieniach w tej edycji CL. Jego rekord to 17 zdobytych bramek, a przed CR7 ostatni mecz - finałowy - a więc jeszcze będzie miał ku temu okazję.
Okazji nie zmarnował za to wypożyczony z Madrytu do Monachium James. Kolumbijczyk w 63' pokonał Navasa i tym samym wyrównał stan gry. 2:2 i na Bernabeu zrobiło się arcy ciekawie: jeden gol dla jednych albo drugich mógł przesądzić o wszystkim.
Czas uciekał, a piłkarze i jednej, i drugiej drużyny mieli swoje szanse, lecz te nie przekładały się na bramki. Bardzo dobrze spisywał się krytykowany (jak to często jest w zwyczaju) Navas. Bramkarz Realu parokrotnie uchronił Królewskich przed bardzo kosztowną stratą. W końcu sędzia zagwizdał po raz ostatni i to gospodarze mogli się cieszyć.
I teraz pytanie: gdzie ten super-extra-wybitny-i-niepowtrzalny-piłkarski- geniusz, czyli Lewandowski? Ile goli strzelił Realowi? ZERO. Pokazał coś poza tym, że padał jak rażony piorunem twierdząc, że był faulowany? NIC. Prezentowany poziom na tle rywala? ŻADEN I ŻENUJĄCY WYSTĘP. Dziękuję, nic dodać, nic ująć. Powiedzmy to sobie po raz ostatni: ten pan nigdy nie miał, nie ma i nie będzie mieć umiejętności predysponujących go do grania w Realu Madrid. Nigdy nie był, nie jest i nie będzie crackiem za którego płaci się horrendalne kwoty. A Real Madrid ma już napastnika i jest nim Karim Benzema. I jeśli ktoś ma dołączyć do Królewskich w letnim okienku transferowym, to niech to będzie Salah z Liverpoolu, bo przynajmniej prezentuje pewien poziom powyżej a nie poniżej.
2:2
Okazji nie zmarnował za to wypożyczony z Madrytu do Monachium James. Kolumbijczyk w 63' pokonał Navasa i tym samym wyrównał stan gry. 2:2 i na Bernabeu zrobiło się arcy ciekawie: jeden gol dla jednych albo drugich mógł przesądzić o wszystkim.
Komentarze
Prześlij komentarz