Niby Anglia nie jest faworytem, niby kibice głośno nie mówią, że marzą o pucharze, niby nikt na nich nie stawia, a piłkarze i tak robią swoje. W swoim drugim spotkaniu na Mundialu rozmontowali drużynę Panamy aż 6:1, a hat-trickiem popisał się kapitan Anglików, czyli Harry Kane.
Przed tym spotkaniem Anglik miał 2 gole na koncie, po nim jest samodzielnym Królem Strzelców z 5 trafieniami. Wyspiarze zagrają jeszcze co najmniej 2 mecze, a więc snajper Tottenhamu będzie miał okazję podwyższyć poprzeczkę rywalom.
Kanonadę rozpoczął w 8' Stones. Potem rzut karny w 22' wykorzystał Kane, który dość długo musiał czekać na wykonanie tego stałego fragmentu gry. Na 3:0 podwyższył w 36' Lingard, a 4 minuty później Stones zdobył swoją drugą bramkę. To jednak nie był jeszcze koniec emocji, bo już w doliczonym czasie gry Harry Kane został powalony w polu karnym i sędzia po raz drugi odgwizdał rzut karny. Do piłki ponownie podszedł Kane i... 5:0! To jednak było dla Synów Albionu za mało, bo w 62' Kane trafił po raz trzeci. Odpowiedź Panamy? Nastąpiła w 78', choć już wcześniej bramkarz Anglików zachował się dość niefrasobliwie i tylko przytomność jego kolegi uchroniła zespół przed stratą gola. Nie mniej jednak honorowe i zarazem pierwsze trafienie na Mundialu zaliczył Baloy.
Panama nie stanowiła dla Anglików wyzwania, a oni sami nie narzucili rywalom morderczego tempa. W zasadzie to cały mecz przebiegał w piknikowej atmosferze, na luzie, bez pospiechu, a mimo to skutecznie.
Kolumbijska prasa zapowiadała, że mecz z Polską będzie jak starcie na pustyni o ostatnią butelkę wody. Idąc dalej tym tropem należałoby napisać, że Polacy po tę butelkę nie sięgnęli i padli martwi.
Polska w fatalnym stylu przegrała z Kolumbią 0:3 i jak to ma w zwyczaju, trzeci mecz na Mundialu będzie meczem o honor. Niestety patrząc na postawę przyszłych rywali i obecną dyspozycję Polaków, należy się spodziewać kolejnej kompromitacji. Czego się jednak spodziewać po piłkarzach, którzy w całym spotkaniu oddali ledwie 9 strzałów, z czego tylko 2 (słownie: dwa) w światło bramki?! Kolumbia tych strzałów miała 13 i 3 (słownie: trzy) w światło bramki, ale te trzy zostały zamienione na 3 gole. A ile przed Mundialem było gadania: że Polska to w ścisłej czołówce Europy, że spokojnie wygra grupę, że zdeklasuje rywali, że co to za rywale, że spokojnie będzie nawet i półfinał, że jacy to wielcy piłkarze... I co wyszło? Napompowany do granic możliwości balonik pękł z głośnym hukiem i objawił wszystkim brzydką prawdę.
Podobno leżącego się nie bije, a więc krótko: gole dla Kolumbii zdobywali kolejno Mina 40', Falcao 70' i Cuadrado 75'.
Przed tym spotkaniem Anglik miał 2 gole na koncie, po nim jest samodzielnym Królem Strzelców z 5 trafieniami. Wyspiarze zagrają jeszcze co najmniej 2 mecze, a więc snajper Tottenhamu będzie miał okazję podwyższyć poprzeczkę rywalom.
Kanonadę rozpoczął w 8' Stones. Potem rzut karny w 22' wykorzystał Kane, który dość długo musiał czekać na wykonanie tego stałego fragmentu gry. Na 3:0 podwyższył w 36' Lingard, a 4 minuty później Stones zdobył swoją drugą bramkę. To jednak nie był jeszcze koniec emocji, bo już w doliczonym czasie gry Harry Kane został powalony w polu karnym i sędzia po raz drugi odgwizdał rzut karny. Do piłki ponownie podszedł Kane i... 5:0! To jednak było dla Synów Albionu za mało, bo w 62' Kane trafił po raz trzeci. Odpowiedź Panamy? Nastąpiła w 78', choć już wcześniej bramkarz Anglików zachował się dość niefrasobliwie i tylko przytomność jego kolegi uchroniła zespół przed stratą gola. Nie mniej jednak honorowe i zarazem pierwsze trafienie na Mundialu zaliczył Baloy.
Panama nie stanowiła dla Anglików wyzwania, a oni sami nie narzucili rywalom morderczego tempa. W zasadzie to cały mecz przebiegał w piknikowej atmosferze, na luzie, bez pospiechu, a mimo to skutecznie.
Kolumbijska prasa zapowiadała, że mecz z Polską będzie jak starcie na pustyni o ostatnią butelkę wody. Idąc dalej tym tropem należałoby napisać, że Polacy po tę butelkę nie sięgnęli i padli martwi.
Polska w fatalnym stylu przegrała z Kolumbią 0:3 i jak to ma w zwyczaju, trzeci mecz na Mundialu będzie meczem o honor. Niestety patrząc na postawę przyszłych rywali i obecną dyspozycję Polaków, należy się spodziewać kolejnej kompromitacji. Czego się jednak spodziewać po piłkarzach, którzy w całym spotkaniu oddali ledwie 9 strzałów, z czego tylko 2 (słownie: dwa) w światło bramki?! Kolumbia tych strzałów miała 13 i 3 (słownie: trzy) w światło bramki, ale te trzy zostały zamienione na 3 gole. A ile przed Mundialem było gadania: że Polska to w ścisłej czołówce Europy, że spokojnie wygra grupę, że zdeklasuje rywali, że co to za rywale, że spokojnie będzie nawet i półfinał, że jacy to wielcy piłkarze... I co wyszło? Napompowany do granic możliwości balonik pękł z głośnym hukiem i objawił wszystkim brzydką prawdę.
Podobno leżącego się nie bije, a więc krótko: gole dla Kolumbii zdobywali kolejno Mina 40', Falcao 70' i Cuadrado 75'.
Komentarze
Prześlij komentarz