Real Madrid sięgnął dna. Królewscy przegrali u siebie z Levante 1:2. Od 9' grali w 10, po tym jak Militão zobaczył czerwoną kartkę. Wprawdzie najpierw sędzia pokazał mu żółtą, ale po interwencji VAR zmienił kolor. W zasadzie można napisać tak: należy zacząć się żegnać z myślą o obronie tytułu mistrzowskiego. To co obecnie pokazuje Real, to jest tragedia w najczystszej postaci. Z tego, co drużyna pokazywała w końcówce poprzedniego sezonu, gdy pewnie zmierzała po mistrza, nie ma już nic. I to nie jest wina ZZ, że ciągle stawia na tych samych zawodników, bo prawda jest taka, że nie ma na kogo stawiać. Zmiennicy nic nie wnoszą. Marcelo, Militão, Isco, Odriozola, Mariano. Żaden z nich nie przekonuje, za to wszyscy rozczarowują, także Mariano. Co z tego, że biega i szarpie, skoro to się nie przekłada na gole? Militão i Odriozola wyglądali dzisiaj jak zagubieni we mgle chłopcy. Nawet wprowadzony w 60' Vinicius "popisał się" - sprezentował rywalom rzut karny. Szczęśliwie Courtois obronił strzał zawodnika Levante.
Zacznijmy od początku. Ledwie mecz się rozpoczął, a Militão obejrzał czerwony kartonik i Real musiał sobie radzić w 10. To zadziwiające, ale w 13' Asensio pokonał bramkarza rywali i to Los Blancos wyszli na prowadzenie. Cieszyli się nim dość długo, bo do 32', kiedy to Morales wykorzystał kilka mniejszych, za to nakładających się na siebie błędów w obronie rywali. Do przerwy widniał jednak wynik 1:1. A po zmianie stron... Remis na pewno nie był zadowalający dla nikogo. W 60' Bettoni, który dalej zastępuje ZZ na ławce trenerskiej, wpuścił na boisko Viniciusa. Młody Brazylijczyk zastąpił Hazarda i patrząc na to z perspektywy czasu, to był błąd. W 64' Vinni sfaulował zawodnika rywali i sędzia podyktował Levante rzut karny. Jedenastkę obronił jednak Courtois, który w 78' musiał uznać wyższość Rogera. Levante wyszło więc na prowadzenie, którego już nie oddało. Odpowiedź Realu? Bettoni wpuścił Mariano za Karima i Arribasa za Asensio, ale to nie miało żadnego znaczenia dla przebiegu gry.
Stracone punkty oczywiście bolą. Styl drużyny jak najbardziej martwi, ale naprawdę przerażające jest to, że nie ma kto grać. Jest paru pewniaków, ale gdy złapią kartkę albo kontuzję, to Real tak naprawdę zostaje z niczym. Powtórzę się: zmiennicy nic nie wnoszą.
Skład:
Courtois - Odriozola, Militão, Varane, Mendy - Modrić, Casemiro, Kroos - Asensio (82' Arribas), Benzema (82' Mariano), Hazard (60' Vinícius)
Komentarze
Prześlij komentarz