To drugi mecz z rzędu, jak Francuzi ratują Real Madrid przed blamażem. Tym razem Real pokonał 2:0 Getafe, a na listę strzelców wpisali się Benzema i Mendy. Obydwa gole padły dopiero w 2. połowie.
Z powodu prawdziwej plagi kontuzji, która dotknęła linię defensywy Los Blancos, Zidane był zmuszony zmienić ustawienie. W podstawowej 11 znowu pojawił się Marcelo, ale tym razem zagrał o wiele lepiej. Od pierwszych minut mogliśmy też oglądać Marvina, wychowanka z Castilla. Z trójką stoperów - Nacho, Varane, Mendy - i tamtą dwójką jako wahadłowymi, wreszcie coś zaskoczyło na plus, chociaż pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W zasadzie to wiało nudą. Ok, piłkarze Królewskich coś tam próbowali, ale... Szkoda pisać. Za to po zmianie stron, a w zasadzie tuż po tym jak w 55' Zidane wymienił Marvina na Sergio Arribasa, Real w 60' wyszedł na prowadzenie. Vinicius dośrodkował a Benzema wykończył. 1:0 dla Królewskich! Niedługo potem, bo w 66' na 2:0 podwyższył Mendy. Tym razem asystą pochwalił się... Marcelo. No, wreszcie dobry mecz tego ostatniego.
Ostatecznie wynik już nie uległ zmianie i chociaż Real wygrał i zagarnął cenne 3 punkty, to wciąż nie ma wielkich powodów do optymizmu. Ok, paru ostatnio mocno krytykowanych zawodników w końcu pokazało się z dobrej / lepszej strony, ale to wciąż nie to. Lista kontuzjowanych zawodników jest długa, dyspozycja niektórych dostępnych do gry zagadkowa, zaangażowanie paru kluczowych graczy w zasadzie niepodważalne, ale lista dostępnych zawodników z ławki wyjątkowo krótka. I jeszcze są na niej wychowankowie. Na Getafe to wystarczyło, ale mając na uwadze zbliżający się mecz w CL z Atalantą, to stanowczo za mało.
Skład:
Courtois - Nacho, Varane, Mendy - Marvin (55' Arribas), Modrić, Casemiro, Marcelo (86' Chust) - Asensio (76' Isco), Benzema, Vinícius
Komentarze
Prześlij komentarz