W starciu Cristiano Ronaldo VS Karim Benzema padł remis 2:2. Obaj zawodnicy Juventusu i Realu Madrid zdobyli po 2 gole. Mało tego, CR7 zdobył dwie bramki z rzutów karnych, a Karim jednego, zaś drugiego już z gry.
Pierwszy gol padł w 31', kiedy to Cristiano Ronaldo pewnie wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul Llorisa na Danilo. Francuz niemal znokautował Portugalczyka w walce o piłkę.Francuzi odpowiedzieli w doliczonym już czasie pierwszej połowy. Semedo sfaulował Mbappé we własnym polu karnym, a VAR mógł tylko potwierdzić: karny. Już drugi w tym spotkaniu, ale pierwszy dla Trójkolorowych. Do piłki podszedł Karim Benzema i... 1:1!
Tak się zakończyła pierwsza połowa. Na drugą Deschamps delegował Lucasa Digne (wszedł za Lucasa Hernándeza), który już w 52' musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Pech zawodnika Evertonu. Zastąpił go Rabiot.
W 47' na 2:1 podwyższył Benzema, który wykorzystał idealne podanie Pogdby. Przez chwilę VAR sprawdzał czy Karim nie był na spalonym, ale nie - bramka została uznana i Francja mogła się cieszyć.
W 60' na 2:2 wyrównał Ronaldo, który wykorzystał 3. w tym meczu rzut karny, a 2. dla Portugalczyków. Tym razem idiotą okazał się Koundé, który zagrał ręką. Tym samym CR7 ma już 109 goli zdobytych dla drużyny narodowej. Wyrównał osiągnięcie Ali Daei, ale znając zawodnika Juventusu, to szybko stanie się samodzielnym liderem.
W doliczonym już czasie gry VAR sprawdzał czy Francuzom nie należał się kolejny rzut karny, ale ostatecznie decyzja była negatywna i chociaż jeszcze Portugalczycy wyszli z kontrą, to Lloris nie dał się więcej pokonać i mecz zakończył się podziałem punktów.
W drugim meczu tej grupy Niemcy podejmowali Węgrów (2:2). Ten wynik jest o tyle sensacyjny, że Niemcy przegrywali już od 11', wyrównali na 1:1 w 66', znowu stracili gola i to dosłownie chwilę po wznowieniu i wyrównali w 84'. A w tak zwanym międzyczasie kolejne bramki na stadionie w Monachium wywracały wirtualną tabelę grupy F. I tak raz Niemcy znajdowali się na ostatnim miejscu, a raz Portugalczycy. Jedynie Francuzi byli pewni awansu.
A gole zdobywali: Havertz w 66' i Goretzka w 84' dla Niemców oraz Ádám Szalai w 11' i Schäfer w 68' dla Węgrów.
Przed tym spotkaniem Węgrzy zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Jeśli więc chcieli awansować do dalszej fazy turnieju, to musieli wygrać. Z Niemcami? Zadanie z cyklu Mission: Impossible? Tak się mogło wydawać, ale do czasu. Wynik 0:1 utrzymywał się sensacyjnie do 66', gdy gospodarze zdołali wyrównać, by za chwilę znowu gonić wynik. Węgrzy ponownie dostali skrzydeł, ale Niemcy jak to Niemcy. Niby uśpieni, niby skupieni na defensywie, niby im nie wychodzi tak, jakby chcieli, aż tu nagle jedna akcja i gol. Tym razem Madziarzy już się nie podnieśli. A byli tak blisko.
Komentarze
Prześlij komentarz