Stadion w Dublinie szczęścia Szkotom nie przyniósł. Reprezentacja tego kraju przegrała z Czechami 0:2, a dubletem popisał się Schick. Na szczególną uwagę zasługuje jego drugi gol z ponad 40 m!
Pierwsze minuty spotkania wskazywały na Szkotów. Czesi czekali aż rywale się wyszumią i sami zaczęli sobie śmielej poczynać. Bramkarz Szkotów wprawdzie skapitulował dopiero w 42', ale mógł znacznie wcześniej. Po raz pierwszy Schick próbował pokonać Marshalla już w 16'.
Ledwie sędzia zagwizdał na drugą połowę, a Szkoci po raz drugi musieli przełknąć stratę bramki. Tym razem było to o tyle upokarzające, że Schick przelobował bramkarza rywali z ponad 40! Czech widząc, iż rywal daleko wyszedł z bramki, nie zastanawiał się zbyt długi i huknął tuż pod poprzeczkę. Marshall nie miał szans na dojście ani na wybicie. Bramka-cudo z pewnością będzie nominowana do najładniejszego gola pierwszej rundy, a może nawet będzie pretendować do gola całego turnieju.
Szkoci ewidentnie się podłamali, zaś Czesi dalej robili swoje. Niewiele brakowało, by Schick cieszył się z hat-tricka. A szkoda, bo w walce o koronę króla strzelców byłby liderem. Nie mniej jednak 3 punkty zostały z drużyną czeską. Zasłużenie.
Jak to było? A, tak: Polacy na wielkim piłkarskim turnieju grają 3 mecze - mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Polska przegrała ze Słowacją 1:2, a więc tradycji stało się zadość i teraz kibiców czeka mecz o wszystko. Z jakim skutkiem, to się dopiero okaże. Tymczasem nowy trener Biało-Czerwonych może powiedzieć, że ta przegrana to nie wina jego taktyki, złego doboru piłkarzy czy ustawienia, a... Krychowiaka, który w 62' zarobił drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
A zaczynając od początku. Ten początek też był pechowy, bo już w 18' Szczęsny musiał wyjmować piłkę z siatki. Na domiar złego zaliczył samobója - piłka po strzale Słowaka odbiła się najpierw od słupka, a następnie od pleców / barku interweniującego bramkarza Juventusu i wpadła do środka. W sumie to nic nowego, Polacy w ostatnich meczach co rusz tracili głupie gole.
Odpowiedź Biało-Czerwonych nastąpiła w 46', ledwie kilka-kilkanaście sekund po rozpoczęciu drugiej połowy. Na listę strzelców wpisał się Linetty. Potem mieliśmy wyrównany obraz gry, aż w 62' Krychowiak najwyraźniej zapomniał, że w 22' zarobił pierwszy żółty kartonik. Sędzia najwyraźniej nie zapomniał, bo po tym jak pokazał mu żółtą kartkę, wyjął też czerwoną, a protesty Polaków po prostu zignorował. Głupie zachowanie reprezentanta Polski, bo Słowacy wyczuli swoją szansę i postanowili docisnąć. Długo nie musieli czekać. W 69' Škriniar wyprowadził rodaków na prowadzenie, którego już nie oddali, mimo iż w samej końcówce Polacy rzutem na taśmę mogli zremisować.
A gdzie w tym wszystkim był Drewnialdo? Jak zwykle bezbarwny i bezproduktywny, ale za to pretensje miał do wszystkich, tylko nie do siebie. I takie przereklamowane coś ma czelność myśleć, że chce go Real Madrid? Gratuluję ego. Rozdmuchane do granic możliwości, niestety niewspółmierne do wątpliwych umiejętności.
Komentarze
Prześlij komentarz